piątek, 4 stycznia 2013

2. "Mały intruz"

                                                    Muzyka do rozdziału
Kiedy pierwsze promienie słońca wpadają do pomieszczenia, Raven już dawno nie śpi. Jak codziennie obudziła się z niemym krzykiem na ustach, spowodowanym kolejnym koszmarem. Ostatnio złe sny zdarzają się coraz częściej. Nieraz nawet cztery razy w tygodniu, doprowadzając tym dziewczynę do obłędu. Przez ostatnie godziny zdążyła się już uspokoić i teraz siedzi po turecku na łóżku, wpatrując się tępo w obraz za oknem. Elegancko ubrana kobieta paraduje po ulicy z psem, przypominającym szczura, mężczyzna otwiera piekarnię na przeciwko sierocińca, grupka chłopców brnie dzielnie przez ulicę kopiąc między sobą piłkę, kobieta ubrana w ciasną spódnicę i opinającą piersi bluzkę, zmierza z teczką w ręce w kierunku pobliskiego biurowca. Dziewczyna jest już całkowicie przyzwyczajona do tego widoku. Za zaledwie cztery dni, do parady codzienności dołączą dzieci i młodzież zmierzająca do szkoły. Raven uczyła się w ośrodku. Lekarze i opiekunowie stwierdzili, że nie jest jeszcze gotowa na kontakt z rówieśnikami, czym nie za bardzo się zresztą przejęła. Ogólnie nie za wieloma rzeczami się przejmowała. No bo i po co? Przecież i tak nic nie będzie już jak dawniej, więc co to za różnica?
Madonna- bo tak Raven nazywała kobietę z psem- zniknęła już w otchłani bramy kamienicy, w której mieszkała. Za jakieś pięć minut powinien przyjść do niej kochanek. Mąż, który pracował widocznie dość daleko- gdyż codziennie jeździł samochodem- wróci dopiero po południu, więc do tego czasu Madonna zdąży się nacieszyć towarzystwem "przyjaciela".
- Raven, czemu jeszcze w piżamie? Za dwadzieścia minut masz spotkanie z panią Stand. Idź szybko się ubrać.... Czy ciebie trzeba nieustannie pilnować?- głos pani Finc, wybudził dziewczynę z rozmyślań. Dla odróżnienia od pani Agnes, ta kobieta była szczupła jak patyk, miała proste, brązowe niczym mahoń włosy i nie denerwowała się praktycznie nigdy. Nawet na nieposłuszną i niemiłą Raven. I chyba to było w niej najbardziej irytujące.- No już! Raz, raz- zaszczebiotała z wielkim uśmiechem jak do niesfornego dziecka. Raven odpłaciła się kobiecie ukazaniem jej środkowego palca, po czym leniwie zeszła z łóżka i po wzięciu byle jakich ubrań i przyborów do mycia, poczłapała do łazienki na korytarzu. Oczywiście napotkała się tam z niemałą kolejką, więc po jakichś 10 minutach była dopiero w pomieszczeniu. Znajdował się w niej dość obskurny prysznic, ubikacja, prawie że rozpadająca się umywalka, oraz półka i gwóźdź wbity w ścianę, robiący za stylowy wieszak.
Dziewczyna nie lubiła się rozbierać. Nie lubiła swojego ciała. Tym bardziej, że kiedy na nie patrzyła przypominało jej się to czemu tutaj jest.
Wzdrygnęła się na samo wspomnienie i czym prędzej weszła pod prysznic. W ekspresowym tempie wyszorowała całe ciało po czym jeszcze szybciej się ubrała. Na bieliznę założyła czarne rurki i błękitną koszulkę napisem " I <3 Italia".
W głowie od razu pojawiły się obrazy roześmianej kruczowłosej, jako ośmiolatki, wraz z rodzicami na wakacjach. Co roku wyjeżdżali do innego kraju i przywozili z niego koszulkę. Łącznie miała ich 10.
Mimowolnie poczuła łzy na wspomnienie rodziców i wszystkich beztrosko spędzonych z nimi dni. Jednak uporczywe pukanie w drzwi innych podopiecznych z sierocińca, przywołało ją do porządku. Opłukała twarz zimną wodą, a na koszulkę narzuciła ciepły sweter, którym szczelnie się owinęła, jakby materiał miał ją uchronić przed całym światem. Leniwie wyszła z łazienki nie patrząc na nikogo na korytarzu. Większość dzieciaków nawet nie znała jej imienia, ponieważ Raven wychodziła z pokoju tylko kiedy nie miała wyboru. Szła przez wszelkie zawiłości korytarza, potrącając co jakiś czas inne osoby i nie reagując na wyzwiska padające pod jej adresem. W końcu ujrzała drzwi z plakietką "Psycholog- dr. Stand". Nie siląc się na pukanie otworzyła drzwi i weszła do środka. Doktor Stand już na nią czekała, miło uśmiechając się na krześle za starym, antycznym biurkiem. Blanc usadowiła się na kanapie w rogu gabinetu podkulając kolana pod szyje i zaczęła przyglądać się wszelakim gazetką psychologicznym, rozrzuconym niedbale na stoliku do kawy. Kątem oka zauważyła jak doktor Stand nerwowo wywraca oczami i ponownie przybierając wymuszony uśmiech, podchodzi w stronę fotela ustawionego na skos od kanapy.
- Dzień dobry, Raven
Na dźwięk jej miłego i przesadnie wypełnionego troską głosu Raven odruchowo się skrzywiła. Kiwnęła ledwie zauważalnie głową w odpowiedzi i wbiła swoje blado-błękitne oczy w brązowe tęczówki terapeutki.
- Jak się dzisiaj czujesz?- zapytała kobieta na co dziewczyna nawet nie zareagowała - Posłuchaj... Nie możesz mnie przez cały czas ignorować. Mnie i reszty przełożonych. Słyszałam, że nie było cię wczoraj na kolacji. Śniadanie będzie za pół godziny i osobiście sprawdzę ile zjadłaś. Skoro nie chcesz nam pomóc to chociaż się nie zagłódź- sfrustrowana kobieta przerwała na chwilę swój wywód, by pomasować obolałą głowę, po czym kontynuowała- Jak sprawdza się zeszyt, Raven? Zapisałaś już w nim coś?
Dziewczyna delikatnie skinęła głową, ściągając usta w jedną, cienką linię.
- To świetnie! Mogłabym zobaczyć? - spytała rozentuzjazmowana psycholożka. Raven uśmiechnęła się z pobłażliwością i wstała z kanapy z zamiarem zakończenia bezsensownej wizyty. Kiedy była już przy drzwiach odwróciła się na chwilę by drugi raz tego poranka zaprezentować wymowny środkowy palec. Wyszła z gabinetu i czym prędzej wróciła do własnego pokoju. Po przekroczeniu progu stanęła jak wryta. Na środku pomieszczenia postawiona była średniej wielkości pomarańczowa walizka, a na dawnym łóżku Niny ktoś siedział.
 Dziewczyna zmarszczyła brwi kiedy zorientowała się że nie jest to dawna współlokatorka, a drobna dziewczynka z ciemnymi blond włosami. Stała dłuższą chwilę przyglądając się poczynaniom intruza. Bo tak właśnie postrzegała blondynkę- jako małego intruza. Nagle dziewczynka podniosła wzrok znad przedmiotu, którego Raven nie mogła zidentyfikować, ponieważ ciągle znajdował się pomiędzy bladymi rękami dziewczyny. Ich spojrzenia skrzyżowały się. W spojrzeniu blondynki można było wychwycić ulgę, jak również swego rodzaju nutę zadowolenia. Jednak w spojrzeniu naszej bohaterki wyraźnie malowała się pogarda i chłodna obojętność do dziecka.
- Och, widzę że już wróciłaś Raven - pani Finc zmaterializowała się ni stąd ni zowąd obok dziewczyny, powodując lekkie wzdrygnięcie się, na dźwięk jej wesołego głosu - to twoja nowa współlokatorka, Lucy.
Lucy uśmiechnęła się nieśmiało i skinęła delikatnie głową, w stronę Raven. Ta, jakby tego nie zauważyła, wyminęła opiekunkę i udała się prosto do własnego łóżka. Wyjęła z dolnej szuflady szafki nocnej MP3 i po włożeniu słuchawek, odwróciła się plecami do osób w pokoju, chcąc zademonstrować jak bardzo jest na nie obojętna. I chociaż korciło ją aby odwrócić się jeszcze na chwilę i przyjrzeć dziewczynie, nie zrobiła tego i utkwiła wzrok w beżowej ścianie pokoju.
Nie zorientowała się kiedy sen wziął górę, i ukołysana melodią rozbrzmiewającą w jej uszach, dała się pochłonąć zdradzieckim ramionom Morfeusza.
Kiedy otworzyła oczy było wczesne popołudnie. Przeciągnęła się leniwie i upewniła się, że w pokoju nikogo nie ma. Jej nowa współlokatorka widocznie gdzieś zawędrowała.... i bardzo dobrze. Przecież Raven nie potrzebuje NIKOGO.
Zauważyła jednak coś dużo ciekawszego, od drobnej dziewczynki. Na szafce obok łóżka leżała taca, a na niej śniadanie. Nie wiedziała skąd posiłek się tutaj wziął, jednak była ogromnie wdzięczna temu kto je przyniósł. Dopiero teraz zaczęła odczuwać silny głód zasysający jej żołądek od środka.
Postawiła sobie tacę na kolanach, a sama oparła się plecami, o ścianę przyległą do boku łóżka. Jadła kanapki z wędliną i żółtym serem, uśmiechając się lekko pod nosem, na wyobrażenie zbulwersowanej doktor Stand, uświadamiającej sobie, że Raven nie ma na śniadaniu. Swoją drogą... dziwne, że nikt nie przyszedł jej obudzić.
Ale dla niej lepiej. Odespała wczesną pobudkę i najadła się teraz.
Kiedy wszystko zniknęło już z talerza, Raven odłożyła tacę i dopiła chłodną już herbatę.
Kiedy popijała- lekko za słodki jak na jej gust- napój, jej wzrok utkwił w zielonej okładce, niedbale rzuconego na szafkę zeszytu.
"Przecież to głupie" pomyślała, jednak nie powstrzymała się przed wzięciem go do ręki, wraz z dołączonym długopisem i otworzenia na wolnej stronie.

26.08.2013r.
Nie myśl sobie za dużo, (o ile przyjmuję, że jesteś zdolny do myślenia) robię to tylko i wyłącznie dlatego, że nie mam nic do roboty, a jeśli ta psycholożka dowie się, że nie zapełniam Twoich kartek, wymyśli coś jeszcze głupiego.
Dzisiaj znowu śnił mi się ten koszmar. Ale to nic, prawda? Podobno tutaj często to się zdarza. Przynajmniej tak mówiła pani Finc do jakiegoś zasmarkanego dziecka, które uczepiło się do jej nogi i nie chciało zejść, tydzień temu. Niektórzy mają nawet gorzej. Wiesz, moczenie łóżek itp. 
W końcu doktor Stand po coś tutaj jest. Raczej nie pracuje tylko dla mnie. 
Jest jeszcze coś......A raczej ktoś...
Mam nową współlokatorkę- Lucy
Nie jest to powód dla, którego chcę skakać pod sam sufit, z radości.
Kiedy nikogo w pobliżu nie ma, łatwiej jest mi się odizolować. Nawet jeśli jestem na siebie wtedy zła. Mogę chociaż zapaść się w złości i nie myśleć o przeszłości.
Nawet mi się zrymowało...
Ale co w tym dziwnego, skoro moje całe życie wygląda jak powtarzający się wers piosenki?
Nawet widok za oknem nie traci jednego rytmu.

- Widzę, że Ty też dostałaś pamiętnik - Raven odwróciła wzrok znad do połowy zapisanej kartki i przeniosła go na źródło dość cichego, dziecięcego jeszcze głosu.
Lucy stała nie daleko niej i uśmiechała się przyjaźnie, trzymając w ręce identyczny zeszyt. Tyle, że jej był koloru zachodzącego słońca.
Kruczowłosa zmrużyła oczy starając się rozszyfrować dziewczynkę. Nie wyglądała jak te wszystkie zapłakane dzieciaki, które widywała na korytarzu, zmierzając do gabinetu pani Stand, lub toalety. Nie przypominała też zbuntowanej lub zdemoralizowanej.... co oznaczało, że była inna.
Inna niż reszta tutejszych popaprańców.
Czy to dobrze?
Z jednej strony w Raven pojawił się cień optymizmu, na myśl o "odmieńcu". W końcu ona również nim była.
Z drugiej jednak, poczuła narastającą irytację.
Nie wiedziała jakiej taktyki powinna użyć, co znacznie pogarszało jej pozycję.
- Kiedy było śniadanie spałaś, więc pomyślałam, że przyniosę Ci tutaj.
Ten fakt zdenerwował ją jeszcze bardziej. No bo, co powinna teraz zrobić?
Wyrazić jakoś swoją wdzięczność? Uśmiechnąć się?
A może lepiej będzie to zignorować?
- Pani Finc mówiła, że jesteś... małomówna - powiedziała wyrozumiale blondynka, siadając na swoim łóżku i wpatrując się w nią, wesołymi tęczówkami, koloru intensywnej zieleni.
Raven starała się wytrzymać jej spojrzenie, lecz po niedługim czasie zrezygnowała i ponownie położyła się spać, odwracając tyłem do blondynki.
Jednak tym razem sen nie przychodził. Leżała patrząc tępą w małą rysę na ścianie.
Robiła tak bardzo często, kiedy starała się o czymś nie myśleć. Rysa przywodziła jej na myśl, ją samą. Z daleka- nie zauważalną i nieszkodliwą.
Z bliska- szpecącą idealną ścianę i niepotrzebną.
Lekko pustą w środku, samotną, niechcianą, źle się kojarzącą...
Odwróciła się dopiero gdy usłyszała jak drzwi się zamykają, a czyjeś kroki cichną na korytarzu. Spojrzała za okno i stwierdziła, że musi być już po osiemnastej, ponieważ piekarz zamyka drzwi od budynku i kieruje się w stronę zadbanego samochodu.
Raven policzyła do dwudziestu pięciu i tak jak przewidziała, usłyszała głos pani Agnes wzywający na kolację.
Zastanawiała się chwilę czy powinna iść, aż w końcu postanowiła, że dostarczy innym jakiejś rozrywki i pojawi się na posiłku.
Owinęła się szczelniej swetrem, po czym skierowała się spokojnym krokiem, na stołówkę.

Trutututu!!! :D
Nooo hejooo, Motylki!!! <33
No i mamy 2 rozdział....
Jak wrażenia?
Pojawia nam się nowa postać- Lucy :)
Już dodaję ją do bohaterów naszego opowiadania, więc będziecie mogli zobaczyć o niej jakieś podstawowe informacje :>
Chciałam Wam podziękować za komentarze, pod poprzednim rozdziałem <3
Niektóre aż miałam ochotę oprawić i powiesić sobie nad łóżkiem xD
Jesteście na prawdę wspaniałe :')
No i mam parę pytanek, jeśli to dla Was nie problem:
1. Co myślicie o Lucy?
2. A jak odbieracie Raven? :D
3. Mam dodawać do rozdziałów muzykę, tak jak dotychczas, czy nie warto?? :)

Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
Wasza Rose.

13 komentarzy:

  1. świetny rozdział ;) Bardzo mi się poodba ;p
    1. Nie wiem.. może być fajna :)
    2. Jest świetna
    3. Mi jest to obojętne bo przez moją gapowatość usunęłam głośniki z laptopa i nie chce mi się ich zainstalować XD Lenistwo górą...
    Bardzo, ale to bardzo podoba mi się ten rozdział ;)
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci na sam początek, że kiedy to czytam wydaje mi się, że pisze to zupełnie inna osoba. Widać, że nabrałaś niezwykłej dojrzałości i rozwinęłaś się pisząc tamtego bloga ;) Widać efekty :) To co przeczytałam przed chwilą jest niesamowite i takie zupełnie inne niż Twoje poprzednie opowiadanie... Widzę, że urosłaś mi na wielką konkurencję i muszę przyznać, że bijesz mnie na głowę. Sama nie wiem czy mam nie usunąc bloga... Mniejsza o to :P Odpowiadam na pytanka:
    1. Sama jeszcze nie wiem, muszę ją bliżej poznac :p
    2. Myślę, że ma trudne życie, ale napewno jest wspaniałą dziewczyną :P
    3. Dodawaj :P
    To by było na tyle :) Pamiętaj, że ja jestem razem z Tobą i czytam. Głowa do góry, to co tworzysz jest genialne :) !!!
    Kocham, Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że zmienił mi się bardzo styl pisania. Może rzeczywiście się rozwinęłam? :)
      Między innymi dlatego też, mam większe problemy z pisaniem mojego drugiego opowiadania...
      A co do tego czy jestem konkurencją- nie sądzę xD
      Jesteś jedną z moich 5 ukochanych blogerek, które podziwiam i są dla mnie wielkim wzorem :)
      I NAWET NIE WAŻ MI SIĘ USUWAĆ SWOJEGO BLOGA!! :P

      Usuń
  3. Cześć :) Chciałabym zachęcić ciebie do odwiedzenia mojego opowiadania. Mam nadzieję, że jeśli spodoba ci się choć jeden rozdział zostaniesz na dłużej :)
    www.sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz świetny gust muzyczny <3 Ta piosenka jest śliczna :P
    Rozdział jak zawsze boski :D
    1.A Lucy wydaje się bardzo optymistyczna. Zbyt. Jak na dom dziecka. A no i jest ode mnie rok młodsza! Oh, yes, I am older ^^
    2.No ja ją odbieram jako niemowę, więc mogłaby nas w końcu oczarować swoim zapewne pięknym głosem .xd
    3.Jak będą takie piosenki jak ta, że bd ich w kółko słuchać to jak najbardziej .:P
    Rozdział bardzooooo mii się poooodoooobaaaa ! :**

    http://and-let-me-1d-kiss-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow...
    Nie mam słów, które opisałyby moje uczucia tuż po tym jak przeczytałam ten rozdział. Jesteś absolutnym odkryciem tego roku! niesamowita praca!
    Co sądzę o Lucy? Wydaje mi się być tą ,, normalną" która pomoże Raven wyjść z tej sytuacji w której się znajduje. Sądzę, ze to dzięki niej bohaterka odzyska głos
    Jak odbieram Raven? Dużo ją w życiu spotkało i wydaje mi się to bardzo normalne. sama wiem jak sie zachowywałam więc wiesz:D
    W sumie... Ona robi im trochę na złość ale zapewne wynika to z żalu, który nosi do świata.
    Jesteś niesamowita!
    Pozdrawiam, Magda:)
    http://do-you-think-you-are-doing-well.blogspot.com/
    http://no-one-can-change-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku, to muszę ci powiedzieć, że już trafiłaś na jedno ze szczytowych miejsc mojej listy najlepszych blogów :D
    Nie ma sobie czego gratulować, bo nie jestem kimś ważnym, ale to pewnego rodzaju ostrzeżenie, bo będę tu częstym gościem, pozostawiającym po sobie nudne komentarze ;P
    Lucy... Lucy wydaje mi się, że zostanie osobą, którą Raven polubi, albo chociaż osobą która będzie chciała jakoś do niej dotrzeć, nawet za wszelką cenę :D
    Raven już uwielbiam, bo wydaje mi się podobna do mnie samej taka: fuck the system, all of you - fuck off, normalnie czysta ja :p nie no żart, aż taka aspołeczna to chyba nie jestem, ale może tylko moja wybujała wyobraźnia...
    Muzyka - TAK muzyka musi być, to jest nie od łączny element mojego życia, więc proszę, nie rezygnuj z niej :D
    Już się nie mogę doczekać następnego, pisz szybko ^^
    NO i oczywiście zapraszam do siebie:
    http://viator-nete.blogspot.com
    Peace :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy mam po raz kolejny mówić, jak bardzo uwielbiam to opowiadanie? To chyba bez sensu, no ale ..
    UWIELBIAM TO OPOWIADANIE ;p
    Wiesz, jest mało opowiadań, które czytając, wyobrażam je sobie. Jeżeli mnie oczywiście rozumiesz .. no nic ;p
    Twój styl pisania jest naprawdę fenomenalny, i dla mnie profesjonalny! :D
    Bo tak genialnie opisanych sytuacji, to chyba jeszcze nigdy nie czytałam..
    A te niektóre zdania, to mnie u mnie gęsią skórkę wywołują!
    Nie ma co, potrafisz zagrać na emocjach człowieka < 3
    1.Lucy .. hmm, sądzę, że może być naprawdę interesującą osobą, która nieźle namiesza w życiu Raven <3 I tak łatwo nie odpuści nawiązania kontaktu z nią :D
    2. Raven .. To wyjątkowa osoba, którą niełatwo poznać po dwóch rozdziałach . xD Ale sądzę, że po bliższym poznaniu okaże się interesującą osobą :)
    3. Heh .. szczerze, to przyznaję się, że jeszcze nie puszczałam żadnej muzyki, którą wstawiałaś, bo jakoś mi się po słuchawki nie chciało ruszyć, a na głos puszczać przy rodzicach, to trochę obciach . :P Więc rób, jak uważasz :)
    Zapraszam :

    http://my-new-best-friends-1d.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. To co piszesz jest po prostu wspaniałe! Nie mogę doczekać się dalszych losów :) Życzę weny na następne ciekawe wątki, a przy okazji serdecznie zapraszam Cię na: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział , naprawdę nie mogę doczekać się następnego. *.*
    I jeżeli chcesz to wpadnij http://wewannabeslim.blogspot.com/ jest to blog o odchudzaniu , na pewno cię zaciekawi ;>
    A i dodaje się do obserwatorów !

    OdpowiedzUsuń
  10. Spamik c:
    Zapraszam: http://makethislifeeasier.blogspot.com/ ((:

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuuu rozdział Bisty siostro ^^
    idę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hejka, rozdział jest świetny. Twój styl pisania bisty, a pomysł wspaniały.

    OdpowiedzUsuń