Rozdział dedykuję @Margaret9696 @niewidzialna_a i @Pataxxon za to, że po prostu są. Dziękuję :)
Raven ułożyła niedźwiadka obok siebie i sięgnęła po naszykowany wcześniej zeszyt.
11.12.2013r.
Czy to nie śmieszne?
Jesteśmy tylko składanką uczuć.
Radością, smutkiem, pustką i pełnią.
Wszystko to przepełnia nas, kształtując to jacy jesteśmy.
Jaka jestem ja?
Jestem inna.
Tak mi się wydaje.
Jestem jednocześnie szczęśliwa i smutna.
Szorstka i delikatna.
Krucha i silna.
Może po prostu jestem mieszanką.
Mieszanką, której nie pojmuję.... I czy kiedyś będę mogła ją pojąć?
Uczucia są tak bardzo różne, a przy tym tak podobne.
***
Chłopak o zaróżowionych policzkach, zmierzał z uśmiechem na ustach, do pobliskiego supermarketu. W jego zielonych tęczówkach błyskały wesoło małe iskierki, a z całego ciała emanowało najzwyklejsze w świecie szczęście.
- Jezu, to na prawdę wnerwiające.
Do Harry'ego dotarł głos niebieskookiego przyjaciela, idącego z nim ramie w ramie.
- Co? - mruknął brunet nie przestając się uśmiechać.
- Uhh... To całe twoje "patrzcienamniejestemtakohydniezakochanyiszczęśliwy" - odparł Louis wywracając przy tym oczami i modulując śmiesznie głos. Jednak uśmiech błąkający się w kącikach jego ust, gdy to mówił, zdradził Loczkowi, że przyjaciel tylko się z nim drażni.
- Mhmmm.... a twoje "patrzcienamniejestemkrólemdramatu" nie jest lepsze.
- Shut up.
Harry roześmiał się i kręcąc z rozbawieniem głową, obserwował błyszczącą warstwę śniegu tworzącą się pod jego nogami.
On rzeczywiście był szczęśliwy.
***
W pokoju panował lekki chłód. Raven siedziała z zapartym tchem obserwując, jak małe śnieżne drobinki oblepiają od zewnątrz okno, tworząc niepowtarzalne wzory.
- Mam niespodziankę.
Głęboki głos Curly'ego rozniósł się po pomieszczeniu, czyniąc je automatycznie cieplejszym.
- Jaką, jaką, jaką? - spytała z podekscytowaniem Lucy, odrywając się od trzymanej w ręku książki i przenosząc swe ziele tęczówki wprost na chłopaka. Raven również spojrzała na niego z zaciekawieniem.
Brunet podniósł wyżej torbę w środku, której znajdował się ciemny laptop.
- Obejrzymy film - oświadczył z uśmiechem, tworząc przy tym dołeczek w policzku.
Usadowił się jakby nigdy nic na łóżku, obok czarnowłosej, która posunęła się robiąc dla niego tym samym miejsce.
- No a ty na co czekasz? - spytał blondynki, która stała trochę zmieszana na przeciw łóżka, nie wiedząc czy może pozwolić sobie na tak śmiały ruch.
Od ostatnich miesięcy tylko i wyłącznie Harry uzyskał pozwolenie na przebywanie na łóżku dziewczyny. Lucy nawet nie myślała o czymś tak ryzykownym, biorąc pod uwagę ostatni raz gdy to zrobiła, a Raven wybiegła z pokoju cała roztrzęsiona.
Dziewczynka stała tak, patrząc na niebieskooką, która odwróciła wzrok, studiując z zaciekawieniem fakturę swojej pościeli. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta, póki Curly nie odchrząknął i skierował do Raven pytanie "czy coś jest nie tak?".
Dziewczyna spojrzała ze znudzeniem na blondynkę, kiwając głową, na znak pozwolenia. Lucy uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd zębów z paroma ubytkami i usadowiła się wygodnie obok Harry'ego.
***
Dziewczynka oparta o lewe ramie Harry'ego oddychała umiarkowanie. Jej powieki były zamknięte, a usta delikatnie rozwarte i mała blondynka wyglądała uroczo jak każde dziecko, gdy zaśnie niespodziewanie.
Raven starała się nie myśleć o uczuciu rozlewającym się od jej klatki piersiowej wprost do żołądka, gdy zerknęła w stronę uśmiechniętego zielonookiego, odgarniającego złote włosy z czoła jedenastolatki. Na prawdę starała się nie myśleć o tym jak uroczo to wyglądało i o tym, że mogłaby oglądać taki obraz codziennie.
Próbowała z całych sił skupić się na filmie, ale szczerze mówiąc nie wiedziała nawet kto jest głównym bohaterem. Przez cały czas jej umysł jak na złość odciągał ją od fabuły rozpoczynając rozmyślenia nad tym czy aby na pewno postępuje teraz dobrze?
W końcu wszystko było tak dziwnie i niebieskooka nie była pewna czy może.
Czy może sobie pozwolić na naruszenie swojej przestrzeni.
Umysł krzyczał głośno i dobitnie "nie".
Tyle, że to małe i jak dotąd ciche serduszko zaczęło buntować się i zabierać kontrole nad decyzjami dziewczyny.
I jakkolwiek głupie to było Raven była w równej mierze przerażona co w dziwny i niezrozumiały sposób zadowolona.
***
Kiedy poczuła delikatny dotyk na swojej dłoni, napięła się odruchowo, gotowa odsunąć się na drugi koniec łóżka, a nawet wyjść z pokoju. Jednak dotyk był delikatny niczym muśnięcie motyla i nie potrafiła tego zrobić. Jej mózg jak za naciśnięciem guzika wyłączył się. Czuła się sparaliżowana, nie mogąc zrobić nic by zabrać rękę i pokazać, że nie chce by ktokolwiek jej dotykał.
Więc czemu w takim razie jedynie patrzyła na migające postaci w monitorze laptopa i to do czego była zdolna w tej chwili to oddychanie i od czasu do czasu mruganie, by z oczu nie zaczęły lecieć podrażniające łzy.
To jedno muśnięcie dłoni, przez kędzierzawego wywołało u niej tak ogromny szok, że dopiero po dwóch minutach jej umysł odzyskał panowanie, a w jej głowie nagle wybuchnęło niczym wystrzał kuli armatniej tysiąc głosów krzyczących "przywiązanie! niebezpieczeństwo! samotność! ból!" na zmianę sprawiając, że coś ciężkiego i dużego stanęło jej w gardle nie pozwalając swobodnie oddychać.
Tak dobrze znała te słowa, że gdy poczuła na jak na wierzchu dłoni, chłopak zaczyna z czułością kreślić tajemnicze znaki i zawijasy spojrzała jedynie z paniką w oczy Curly'ego, chcąc jak najszybciej wyrwać rękę. Jednak ten przejrzał Raven na wylot i uścisną jej kruchą dłoń zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch. Zaczęła myśleć, czy chłopak będzie teraz tak ją trzymał zaciśniętą w swojej, lecz ten po paru sekundach jedynie spojrzał ze zmartwieniem w niebieskie oczy i powoli wypuścił dłoń z uścisku, udając, że nic takiego się nie stało.
Patrzyła jak zahipnotyzowana na swoją dłoń i miała ochotę wybuchnąć nagłym płaczem. Czuła jak skóra w tym miejscu zaczyna być zimna, niczym lód, a zarazem piec ją niemiłosiernie. Nagle serce znowu zepchnęło umysł z piedestału i zaczęło krzyczeć o potrzebę dotyku. Jej całe ciało bolało, a wszystko to było tak okropne bo nie potrafiła się z tym pogodzić.
Wstała, podchodząc do okna i uchylając je lekko. Potrzebowała powierza. Teraz, już, natychmiast. Inaczej miała wrażenie, że całkowicie przestanie oddychać i upadnie na zimną podłogę wtapiając się w nią i dopasowując do wydeptanej, zimnej i powyszczerbianej posadzki.
Śnieg nadal padał, obsypując miasto białą warstwą ochronną. Zakrywał chemiczne życie mieszkańców swoim czystym, błyszczącym puchem, przykrywając wszystkie brzydkie, szare chodniki.
Parę maleńkich płatków wpadło do pokoju roztapiając się w parę sekund na włosach i ciele dziewczyny.
- Przepraszam - usłyszała głos bruneta, który nie wiedzieć czemu zadziałał jak mocne uderzenie w brzuch.
Zamknęła oczy, mając nadzieję, że pozwoli jej to zniknąć. Zapaść w nicość na choćby parę godzin. Wszystko byłoby łatwe bo nie czułaby chociaż tego rozdarcia i bólu.
- Przepraszam - powtórzył Harry stojąc zaraz obok niej.
Raven potrząsnęła przecząco głową, tak gwałtownie, że jej długie włosy owinęły jej twarz i wróciły na swoje miejsce przecinając powietrze. Ponownie potrząsnęła głową, tylko teraz delikatniej i dużo słabiej jakby dla upewnienia, że chłopak to zauważył.
Jej oczy były rozszerzone i trochę jakby zaszklone, ale nawet ona nie była w stanie stwierdzić czy to przez tabun uczuć powodujących u niej wręcz mdłości czy może mróz wpadający do pokoju.
Lekko się trzęsła i teraz już wiedziała, że nawet zimne, przecinające na wskroś powietrze jej nie pomorze. W głowie kołowało się jej jakby dopiero co wysiadła z rollercoster'a, a przez umysł zaczęły przelatywać obrazy z ostatnich miesięcy.
Wszystko było zbyt przesycone. Albo była niewyobrażalnie szczęśliwa (obrazy te ukazywały głównie Harry'ego. Uśmiechniętego, zamyślonego lub śmiejącego się) albo wszystko bolało ją i nie potrafiła funkcjonować w normalny sposób (sceny przedstawiały w większej mierze noce, oraz poranki, gdy mózg zaczynał rozpatrywać każdą spędzoną chwilę i wysnuwać bardzo złe i przykre wnioski, że nie pamiętała prawie nic prócz zielonych oczu i zachrypniętego lekko głosu).
Spirala wspomnień nakręcała się coraz bardziej powodując coraz większą panikę i nagły ból brzucha.
Miała ochotę na raz wymiotować, krzyczeć i płakać.
Ale najbardziej miała ochotę uciec i schować się najdalej jak tylko jest to możliwe.
A to dlatego, że uświadomiła sobie oczywiste.
Wszystko zaczynało się burzyć.
Mur, który zbudowała niebezpiecznie kruszył się, a jego kawałki codziennie odpadały, tworząc jedynie słaby i kruchy gruz.
***
Stała przed nim. Trzęsąca się, z wielkimi z przerażenia oczami i bliska płaczu.
I wtedy przypomniał sobie o jednej z rozmów jakie odbył z Agnes.
Mówiła mu wtedy o takich przypadkach.
O przypadkach kiedy choroba* zaczyna się nasilać i wszystko co "niebezpieczne" uderza w chorego tworząc wieki huragan w głowie.
Tak, teraz patrząc na jej rozbiegany wzrok i drgającą dolną wargę był pewny.
Raven miała właśnie przed nim atak.
*przypomnienie - Raven jest chora na mutyzm selektywny.
Przepraszam, że przez dwa tygodnie musiałyście czekać, ale nie mam kompletnie czasu i musicie to zrozumieć.
Nie wiem czy mi wyszło czy nie... Starałam się.
Czy się udało?
Mam nadzieję, że wy mi to powiecie.
Chciałam jeszcze powiedzieć, że dostałam ostatnio maila z prośbą, o pomoc. Także, jedna z moich czytelniczek startuje w konkursie na blogu http://and-be-with-me.blogspot.com/p/konkurs.html i miała wcześniej problemy techniczne, więc swoją pracę nadesłała później, a teraz nie wie jak może zdobyć głosy. Ja osobiście jestem na prawdę pod wrażeniem jej pracy, a jeśli Wy też, proszę zagłosujcie pod numer 7 (głosy anonimowe się nie liczą, chyba, że poda się nick z tt).
Dla Was to parę minut :)
No i to chyba jak na razie na tyle...
Kiedy następny?
Nie wiem. Na prawdę teraz mam tak zawalony cały czas, że ledwo co udało mi się dodać dzisiaj.
Pozdrawiam, ściskam i całuję ;3
Wasza Rose.