niedziela, 1 września 2013

22. Jego Wendy z domku na drzewie.

Minął tydzień, odkąd Lucy została adoptowana. Raven powoli przyzwyczajała się do nieobecności jedenastolatki. Za większą część tego, że czarnowłosa pogodziła się z odejściem Lucy odpowiadał oczywiście Harry, który ostatnimi czasy przechodził samego siebie, w liczbie godzin spędzanych z dziewczyną. Co prawda wiązało się to z workami pod oczami i lekkim spadkiem wagi, gdyż chłopak spał teraz po 3 godz. by pogodzić pracę i prawie całodobowe dyżury przy dziewczynie. Większość nocy spędzał czuwając na łóżku Lucy, na co opiekunki z przymknięciem oka pozwalały mu ze względu na dziewczynę.

I choć Raven zauważyła zmiany w chłopaku, potrzebowała by kędzierzawy był przy niej. Potrzebowała czuć, że jednak nie jest tak całkowicie samotna. Chociaż gdy tylko wychodziła z pokoju, znowu była twarda, w czterech ścianach kuliła się u boku chłopaka, który nucił nieznane jej piosenki do ucha i sprawiał, że pustka w pokoju choć trochę się wypełniała. Pustka w pokoju i w jej duszy.

Dziewczyna czasami obwiniała się za to. Dopadało ją ciągle to okropne uczucie, że jest tak słaba. Tylko teraz nie potrafiła już inaczej. Harry był niczym kotwica, która utrzymywała ją w jednym miejscu. Bezpieczny dom, w którym chowała się przed deszczem. Zwyczajnie się nią zaopiekował, a ona nie potrafiła odmówić. Teraz już dobrze wiedziała, że go potrzebuje. Nie było sensu udawać, że tak nie jest.

***

- Panno Blanc, proszę wrócić do sali!
Donośny głos nauczycielki roznosił się bo korytarzu, gdy Raven udając, że nic nie słyszy, spokojnie kroczyła w stronę pokoju. Czuła się zmęczona i przytłoczona lekcjami jeszcze bardziej niż zazwyczaj, chociaż dotarła jedynie do połowy pierwszych zajęć. Jakie szczęście, że miała prywatne nauczanie, inaczej musiałaby się dużo bardziej nagimnastykować, by uciec z lekcji... Tak jest dużo prościej dla niej i dla opiekunów. 
Wszyscy szczęśliwi.
Prawda?

Powróciła do pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi, po czym westchnęła. Jeszcze trzy godziny zanim zjawi się Harry. Do tego czasu mogłaby zrobić dużo rzeczy, prawda? Mogłaby na przykład iść gdzieś, przeżyć przygodę... ale to nie jej świat. W jej świecie, pomiędzy czterema ścianami miała do wyboru spanie i leżenie. Zaprawdę, fascynujące.
Za oknem słońce prześwitywało przez chmury, jak przez podziurawioną zasłonę. W nocy napadało świeżej warstwy śniegu, więc wszystko jak przystało na tą porę roku skryło się pod puchatą kołdrą puchu.
Przysiadła na łóżku, opierając plecy o ścianę i pogrążając się w otchłani własnych myśli.
Ostatnio coraz więcej lekcji opuszczała. Sama nie wiedziała czemu, ale bierne siedzenie i udawanie, że rozumie już jej nie wystarczało. Miała ochotę coś zrobić. Nie chciała tylko siedzieć i słuchać w koło o rzeczach nie mających dla niej żadnego sensu. Właściwie i tak na testach dostawała całkiem zadowalające oceny (jeśli spojrzeć na nie przez pryzmat godzin które poświęciła na naukę, czyli w ogóle).

W końcu aby skrócić sobie czas oczekiwania zwyczajnie zasnęła, śniąc o tym, że lata. Wylatuje przez otwarte okno, tchnięta delikatnym podmuchem zimowego wiatru. Przelatuje nad różnymi budynkami, miastami, krajami. Krąży i wiruje, nie chcąc się zatrzymać. Jest szczęśliwa.

***

Obudziła się niedługo przed godziną 15.00, czyli czasem gdy zjawił się chłopak. Jej oczy zaświeciły się gdy go zobaczyła. Usiadł jak zwykle przy niej na łóżku witając się z szerokim uśmiechem. Nie trwało to długo, zanim leżeli już obok siebie wtuleni, z głową niebieskookiej na jego klatce piersiowej i jego ręką w j ciemnych włosach dziewczyny. Lubili tak spędzać czas. Nieraz gdzieś wychodzili, ale często po prostu leżeli w całkowitej ciszy, lub przy cichym akompaniamencie głosu Harry'ego. Dziewczyna starała się jak tylko mogła by zbytnio o tym nie myśleć, gdyż wtedy najczęściej nadchodziły dni gdy nie pozwalała się zbliżać chłopakowi. Na szczęście ostatni taki zdarzył się już dość dawno, jeszcze przed odejściem Lucy.

Wyglądał już trochę lepiej, prawdopodobnie było to spowodowane paroma dniami wolnego jakie teraz miał z zespołem. W końcu zaraz święta...
Raven nie obchodziła Świąt Bożego Narodzenia odkąd przybyła do ośrodka. Najczęściej przesypiała je, lub zwyczajnie barykadowała w swoim łóżku nie chcąc wychodzić. Był to dla niej ciężki czas z powodu wspomnień, które zalewały wtedy jej głowę i wprowadzały w jeszcze większy smutek. Oczywiście jednocześnie bardzo ją tym rozwścieczały, więc w tym okresie mało kto w ogóle się do niej zbliżał. Nie wiedziała jak będzie w tym roku, choć zakładała, że znowu po prostu schowa się gdzieś i przeczeka. Była więc zaskoczona gdy usłyszała, że może być inaczej:
- Mam dla ciebie pewną... propozycję.
Wyszeptał Harry, bawiąc się przy tym jej palcami, splatając je i rozplatając ze swoimi. Raven podniosła głowę, by spojrzeć w jego oczy z zaciekawieniem i lekką nutą nadziei, której nie potrafiła stłumić.
- Wiesz, rozmawiałem z twoją terapeutką i zgodziła się na dłuższy wyjazd. Na parę dni, rozumiesz. I dlatego pomyślałem, czy nie chciałabyś spędzić tych świąt w domu? W Holmes Chapel, z moją rodziną.
W pierwszym odruchu, gdy Raven pomyślała do powrotu w tamto miejsce, a w dodatku na spotkanie z wszystkimi ludźmi, którzy przecież byli przyzwyczajeni do starej jej, ogarnęło ją przerażenie. Skurczyła się w sobie i otworzyła szerzej oczy patrząc ze strachem na szatyna. Harry momentalnie pogłaskał uspokajająco jej dłoń i dodał:
- Cały czas będę przy tobie. Jeśli tylko będziesz chciała od razu wyjedziemy.
To trochę uspokoiło dziewczynę, na tyle by znowu spokojnie się rozprostowała i po chwili twierdząco pokiwała głową, wywołując ogromny uśmiech na twarzy Harry'ego.

***

23.12.2013r.
Stresuję się.
Boję się.
Ale też, zdaje mi się, że... możliwe, że się trochę ekscytuję. A to chyba pozytywne uczucie, prawda?
Zaraz przyjedzie po mnie Harry. Spakowałam się na te cztery dni, ale właściwie za dużo nie musiałam pakować. Cztery bluzki (jedna z Niemiec, druga z Hiszpanii, następna z Nowego Jorku i ostatnia z Paryża) i inne bzdety. Moja garderoba nie jest zbyt wykwintna.
Ale właściwie czemu się w ogóle przejmuje ubraniami?
Zachowuję się jak nie ja. Dziwne.

***

Parę godzin później samochód kędzierzawego chłopaka zaparkował pod sierocińcem. Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo poszło. Na prawdę spędzi z Raven święta. Gdyby ktoś powiedział mu to cztery miesiące temu, raczej poszukałby mu dobrego psychiatry. A jednak...
Te święta muszą być wyjątkowe. I czuł, że właśnie takie będą.

Jazda minęła dość łagodnie. Raven na była bardzo podekscytowana, i sam nie wiedział czy powinien być aż tak zdziwiony, że nie próbowała tego zakryć. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie wie nawet w jakim momencie nastąpiła w dziewczynie taka zmiana. Może nie była jeszcze przyjacielsko nastawiona do świata i nie uśmiechała się jeszcze jak dawniej, ale przestała kryć przed nim swoje emocje. Nie wiadomo kiedy zniknęła granica, którą utworzyła na początku, gdy chłopak się pojawił.
I teraz, gdy ciekawością przypatrywała się krajobrazowi i z każdą chwilą gdy zbliżali się do celu, coraz częściej uśmiechała się, zauważając znajomy krajobraz, już wiedział.
Zmieniła się.
Stawała się znowu Rav...
Jego Wendy z domku na drzewie....
Jego Raven.

***

Gdy dotarli do domu, Raven na chwilę, jakby znowu spanikowała, lecz wystarczyło, by chłopak powiedział parę słów otuchy, a ta zgodziła się wyjść z samochodu, choć była lekko odrętwiała. Cała energia odpłynęła z niej i Harry musiał położyć rękę na jej plecach, by mieć pewność, że nie upadnie, lub co gorsza ucieknie. Gdy Annie otworzyła drzwi, przez dosłownie parę sekund świat zatrzymał się w oczekiwaniu, aż w końcu kobieta wybuchnęła donośnym płaczem, porywając dziewczynę w ramiona. Zawsze traktowała ją jak własne dziecko, a odkąd tylko porzuciła ją tamtego dnia w szpitalu, dzień w dzień targały ją wyrzuty sumienia. Teraz w końcu widziała Raven. Całą i zdrową, jednak coś w środku ukłuło ją boleśnie gdy czarnowłosa stała tylko osłupiała, nie oddając uścisku. Wiedziała wszystko o sytuacji w jakiej jest niebieskooka, jednak to i tak bolało.
Harry za to był mile zaskoczony tym, iż Raven nie odepchnęła jego mamy i nie dostała ataku. Nie sądził, by z kimkolwiek innym się udało. Lecz jednak pozostawiał fakt, że siedemnastolatka znała tą kobietę i poniekąd kochała ją...
Gemma obchodziła się z Rav dużo ostrożniej i z dystansem, bojąc się, że może ją niechcący skrzywdzić. Mimo to ona również miała szklanki w oczach gdy się witały. Siostra kędzierzawego, podobnie jak matka nie mogła sobie wybaczyć, że tak pozostawiły dziewczynę. W końcu kiedyś były jak przyjaciółki...
Na przywitanie wyszli również ojczym i babcia chłopaka, ciepło przyjmując dziewczynę.
To wszystko trwało zaledwie piętnaście minut, lecz dla czarnowłosej wszystko było jak w zwolnionym tempie. Starała się jedynie oddychać w miarę regularnie i nie uciec. Nie słyszała słów, które były do niej wypowiedziane, ledwo zarejestrowała, że Annie ją ściska, nie mówiąc o wszystkim innym. Na koniec dopiero zorientowała się, że przez prawie cały czas ściskała kurczowo rękę zielonookiego. Puściła ją starając się odzyskać czucie w dłoni, podczas gdy Harry witał się ze wszystkimi i oddawał rodzinnej paplaninie.

***
Strumienie wody mieszały się z łzami, gdy otępienie minęło, a emocje zaczęły brać górę. To wszystko było tak wielkim szokiem. Niekoniecznie negatywnym. Nie była pewna też czy do końca pozytywnym. Po prostu szokiem. Nie wiedziała jak się zachować, co zrobić...
Stała już pod prysznicem dość długą chwilę, nie mogąc zmusić się do wyjścia.
W końcu wzięła głęboki oddech, zakręcając wodę i szybko wycierając się ręcznikiem. Ubierała się powoli, odwlekając nieuniknione. Wiedziała, że teraz nie może zwalić już swojego zachowania na zaskoczenie. Musiała postanowić jak się zachowywać i wytrwać z tym. Jednak nie potrafiła tak po prostu się otworzyć lub zamknąć na tych ludzi. Ani jedno ani drugie nie wydawało się dla niej dobre.
Gdy naciskała na klamkę pomyślała jeszcze "raz kozie śmierć" i wyszła z łazienki. W końcu nie może być tak, źle prawda? Przecież Harry z nią jest. Z Harry'm nie może być źle...

Witam! Witam! Witam!
Boże, tak za Wami tęskniłam Motylki!
Jak obiecałam, tak jestem w koniec tych pięknych wakacji.
A właśnie jak Wam minęły wakacje? Mam nadzieję, że poszłyście za moją radą i wycisnęłyście z nich wszystko co najlepsze! :)
A teraz szkoła :(( Jezu jak ja nie chceee... ale chyba nikt nie chce roku szkolnego...
Mam dobry humor, więc rozdział też w miarę pozytywny :D Końcówka pisana już pod presją czasu, także nwm czy wyszła xd
A tak btw. wiecie co?
Dzisiaj czyli 1.09.2013r. jest dokładnie rok odkąd zaczęłam przygodę w świecie opowiadań! I dlatego chciałam ogromnie podziękować moim starym i oddanym czytelniczką, które czytały jeszcze mojego starego bloga (wiem, że są tu takie)!
A także chciałam podziękować wszystkim Wam, które jesteście ze mną nawet od niedawna, wspieracie mnie i to jest taak piękne, że aż się chyba zaraz popłaczę!
Także jeszcze raz massive thank you! xoxo

A! I jeszcze mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałyście :D Więc jeśli nadal ze mną tu jesteś proszę nie olewaj mnie i napisz choć krótki komentarz ;)
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
Wasza Rose.

13 komentarzy:

  1. Ja ty mogłaś mi to zrobić? Ja teraz powinnam spać, ale 'okno' w drzwiach zasłonięte ręcznikiem i Ciiii... Ani słowa mojej mamie.
    Ok, a teraz wracając do tematu którego jeszcze nie zaczęłam ;D
    Ten rozdział jest:
    -cudowny,
    -niesamowity
    -idealny
    i jest w nim szczęśliwa Raven ;D
    Ach... Kocham Cb ♥
    Ale się rozpisałam, ups...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak niesamowity ten rozdział.! Zobacz jak to szybko zleciło dopiero zaczęłam czytać Twojego bloga, a już się stałam wielką fanką, nie wiem jak Ty to robisz chociaż chciałabym wiedzieć to Twoje pisanie wciąga ;D Dobrze wiesz, ze ja czekam z niecierpliwością na następny.! <33 Chciałabym Ci dać jakąś radę jako blogerka, ale nie mogę jesteś taka perfekcyjna w tym co robisz <33 Jak czytałam ten rozdziała w niektórych momentach miałam szklanki w oczach..piękny bez zbędnych słów <3 Weź napisz książkę,a obiecuję,zę kupię ją pierwsza ;* Kocham miśka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny jak zawsze ! <3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteśmy, jesteśmy. :)
    ale to szybko zleciało. zaraz jak napisałaś, że zawieszasz bloga myślałam "o boże. całe dwa miesiące." i tak szybciutko minęło :)
    no i niestety szkoła :( mam nadzieję, że wakacje Ci się udały. rozdział świetny.
    pozdrawiam.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tu!! Cały czas czekałam i czekać będę na następny rozdział :)
    I Love You!!!!!!!!!
    http://gorzkoslodkieonedirection.bloog.pl/ Zapraszam!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. heej :)
    Jak dobrze, że już wróciłaś ;D
    Jeeej, jak fajnie, że Raven się tak otworzyła na Harrego ;)
    Z czasem może dzięki Harremu wróci "stara" Raven ;]
    Mam nadzieję, że w te święta zdarzy się coś dobrego! :))
    Czekam na kolejne rozdziały,
    pozdrawiam. :)
    @blue_eyes_9

    OdpowiedzUsuń
  7. super !
    i cieszę się że wróciłaś :D
    czekam na następny rozdział :)
    ps. zapraszam do siebie
    http://jedyna-milosc-1d.blogspot.com/
    <3

    OdpowiedzUsuń
  8. o matko!! tak długo czekałam na następny rozdział i w końcu się doczekałam i zwalił mnie z nóg!!!! naprawdę wielki szacun ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Directionerki patrzcie co znalazłam ! Jedyna dostępna wersja "1D : This is us" !! Można ją obejrzeć online pod tym linkiem -> http://tinyfileshost.com/download/115343/k0ODFmY/1
    Na prawde działa, film jest cudowny ;)<3 Nie będę zdradzać szczegółów filmu, musicie go zobaczyć !

    OdpowiedzUsuń
  10. O Boże ! nareszcie napisałaś :* Rose zacznie się odzywać? ona musi wręcz być z Harrym :)jaraaaam się :) dodaj nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  11. w końcu wróciłaś ze znakomitym rozdziałem :) Raven zaczyna się przełamywać :D

    OdpowiedzUsuń
  12. jeeeeeeeejciu uduszę Cię kiedyś, kocham Cię i wszystko w jednym ;p nawet sobie nie wyobrażasz ile razy się wzruszyłam czytając Twoje opowiadanie.. jest na prawdę niesamowite ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. http://stowarzyszenie-blogow-o-one-direction.blogspot.com/ <<< Możesz tam wejść i zostawić link do swojego bloga.

    OdpowiedzUsuń