sobota, 15 czerwca 2013

20. "Ja tylko trwałam. Byłam, lecz nie żyłam."

13.12.2013r.
Ostatnio zauważyłam pewną słabość.
Słabość ludzką, z którą starałam się walczyć przez ostatnie dwa lata.
Jaką?
Odpowiedź jest prosta - uczucia.
Te małe diabelskie guziczki w naszym mózgu, naciskane przez nie wiadomo kogo, powodujące utratę samokontroli. Starałam się je tłumić. Chciałam być nieczuła. Może dlatego, że to najbliższy stan śmierci?
Chciałam umrzeć. Umrzeć dla tego świata. Dla przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Uważałam, że powstrzymując wciskanie tych głupich guziczków, dam radę umrzeć...będąc dalej żywa.
Czemu po prostu nie popełniłam samobójstwa?
Choć nie chciałam się do tego przyznać, często nad tym myślałam. Aby po prostu ukrócić to trwanie. Gdyż ja i tak już nie żyłam. Ja tylko trwałam. Byłam, lecz nie żyłam.
Zastanawiam się więc, czemu tego nie zrobiłam? Czemu?
To jedno z pytań, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi.
Chcę wierzyć, że nie było mi to przeznaczone... Że może był sens.
Może zawsze jest sens tylko nie chcemy go zauważać?
Ale z drugiej strony, jaki to sens?
Nie, tu chyba nie chodzi o jakieś przeznaczenie.
Jestem po prostu zbyt dużym tchórzem.
Boję się umrzeć.
Boję się żyć.
Paradoks.
A jeśli sens tej sytuacji polega na paradoksie?

Odkładając zeszyt, czarnowłosa zatrzymała wzrok, na dwóch, migoczących przy świetle lampki tęczówkach, świdrujących jej czaszkę. Lucy siedziała na łóżku, nienaturalnie dla niej osowiała. Patrzyła się nieobecnie w twarz Raven, jakby czegoś szukała w odmętach jej umysłu.

Widać było na pierwszy rzut oka, że coś ją dręczy... jakby biła się z myślami nad wyjawieniem czegoś, lub utajeniem. Zaintrygowało to czarnowłosą, która z uwagą czekała na jakiś ruch ze strony współlokatorki. Ta jednak jedynie siedziała, zajęta własnymi myślami.
Dopiero po upływie pół godziny, blondynka drgnęła nieznacznie, porażona jakąś myślą i bardziej przytomnie spojrzała w oczy siedemnastolatki, nawiązując momentalnie kontakt wzrokowy. Oblizała koniuszkiem języka spierzchnięte wargi, po czym przemówiła swoim, jak zwykle melodyjnym głosem:
- Zastanawiam się, czy nasze życie jest jakoś zaplanowane? Czy wszystkie wydarzenia są z góry ustawione, a ludzie, których napotykamy celowi? Każdy z nas ma jakąś misję do spełnienia, rolę do odegrania, prawda? Kiedyś o tym czytałam. W bibliotece przy mojej dawnej szkole, gdzie często spędzałam popołudnia. Napisane było, że nie przypadek steruje naszym życiem, a przeznaczenie... że nie możemy mieć wpływu na to co nas spotka. Możemy dokonywać jedynie wyborów. Zmieniać scenariusz... przynajmniej tak to zrozumiałam. Jeśli to wszystko okazałoby się prawdą, cieszyłabym się, że miałam do odegrania rolę  właśnie tutaj. I że osobą postawioną na mojej drodze byłaś ty.
Raven przymknęła oczy, analizując słowa Lucy. Zadziwiające było jak jedenastoletnia dziewczynka, kreowała już swój własny światopogląd i to jeszcze na podstawie literatury, którą sama przeczytała. Dziewczynka, była na prawdę inteligentna. Choć Raven na początku zaprzeczałaby temu za wszelką siłę, musiała przyznać, że Lucy była jedną z mądrzejszych osób jakie znała.

Już w tym wieku potrafiła pogodzić się ze swoim losem i skupiać się na pozytywach jakie ją otaczały, choć niejeden dorosły i poważany człowiek ma z tym problemy. Lucy po prostu nie starała się pytać "Dlaczego akurat ja?", a odpowiadać sobie od razu na to pytanie "Ponieważ, Bóg wiedział, że sobie poradzę". Miała siłę. Wewnętrzny płomień, którym podpalała innych. Jak iskra, która rozświetla wszystko w okół. Mając jedenaście lat przeszła więcej niż większość znanych jej ludzi. I na drobnych barkach niosła swój bagaż doświadczenia z uśmiechem.

I dlatego tak irytowała Raven. Była od blondynki sześć lat starsza, a nie umiała radzić sobie tak jak ona. Lucy miała w sobie ogień, którego pozbawiona była starsza dziewczyna. Może zazdrościła jej tego? Utwierdzała samą siebie, że mrok jaki sobie zafundowała jej odpowiada, choć prawda była inna.
Doprowadzało to czarnowłosą do szału.
To, że mała dziewczynka jest od niej silniejsza. Choć to było niedorzeczne winiła za to zielonooką.
Dlatego, gdy blondynka zapytała po chwili ciszy z nadzieją w głosie i tymi roziskrzonymi oczami:
- A ty cieszysz się, że mnie poznałaś?
Raven była zbyt przepełniona żalem, złością i zazdrością, które w nią uderzyły, by odmówić sobie, powolnego pokręcenia przecząco głową i z satysfakcją obserwowania jak małe iskierki w oczach dziecka chwilowo gasną.
***

Humor Raven poprawił się dopiero, gdy nadeszła pora spotkania z Harry'm. Tym razem chłopak zaprowadził ją do małej, zacisznej kawiarni, oddalonej dziesięć minut od sierocińca. Śnieg dzisiaj przestał padać, a całe niebo było smutno szarobure, jednak to nie wpłynęło ani trochę na dobry humor dziewczyny, gdy siedziała przy kubku gorącej czekolady, otulona spokojną muzyką, cicho sączącą się z głośników i sprawiającym u niej poczucie bezpieczeństwa, głębokim głosem, chłopaka siedzącego obok niej. Lubiła słuchać Harry'ego niezależnie od tego co mówił. Zwyczajnie uzależniła się od stanu gdy tonęła w czymś rozgrzewającym i przytulnym jak ulubiona poduszka. Często niekontrolowanie przymykała oczy, na co szatyn jedynie uśmiechał się delikatnie, nie przerywając monologu. Chwile te, jednak mijały tak szybko i niepostrzeżenie, że godzina była niczym pięć sekund wyjętych z innej rzeczywistości.
***

Rozpromienienie na twarzy, towarzyszy jej jeszcze w drogę schodami na górę, do pokoju. Gdy Raven otwiera drzwi, myślami jest ciągle w przytulnej kawiarni.
Może dlatego musi minąć parę dłuższych minut by, zatrzymała się w pół kroku na środku pokoju i zorientowała, że czegoś brakuje. Czegoś, a co najważniejsze kogoś. Rozgląda się uważnie i w szoku rejestruje, że wszystkie rzeczy jej małej współlokatorki gdzieś zniknęły, tak samo jak ich właścicielka. Adrenalina rozprzestrzenia się w jej organizmie z prędkością światła i już w następnej chwili, wybiega z pokoju, gnając czym prędzej w stronę w świetlicy z nadzieją odnalezienia tam Lucy. Przemierza korytarze w szaleńczym tempie. Ciemne włosy fruwają w okół jej twarzy niczym, stado rozproszonych kruków. Myśli kotłują się, wypierając wzajemnie i zagłuszając zewnętrzne odgłosy. Zagłębiona w szaleńczym biegu, nie zauważa gdy na jej drodze wyłania się postać opiekunki. Pani Finc, zaczytana w jakichś papierach, kroczy wolnym tempem, na wprost rozpędzonej niebieskookiej. Nieunikniona jest kolizja, przy której obie kobiety zderzają się, lądując na podłodze. Śnieżnobiałe kartki, przyprószone czarnym tuszem wylatują w powietrze, by wirując opaść między Raven, a wychowawczynie.
- Oh, panno Blanc... Właśnie do ciebie szłam. Dobre wieści... Znów masz pokój tylko i wyłącznie dla siebie!
Kobieta wymawia zdania, z takim spokojem i wręcz pewnością, że siedemnastolatka będzie z tego powodu zadowolona, iż Raven w pierwszej chwili nie jest w stanie zarejestrować tego co szatynka jej oznajmiła. Gdy słowa docierają do niej w pełni, musi mieć naprawdę bardzo zdziwioną minę, gdyż kobieta od razu spieszy z wyjaśnieniami:
- Parę miesięcy temu znalazło się małżeństwo, chętne do adoptowania Lucy. Trochę to trwało, zanim wszystkie dokumenty zostały wypełnione, ale wczoraj wszystko już zostało ustalone i godzinę temu Lucy pojechała już z państwem Stemp do jej nowego domu...

"Każdy z nas ma jakąś misję do spełnienia, rolę do odegrania. (...) Jeśli to wszystko okazałoby się prawdą, cieszyłabym się, że miałam do odegrania rolę właśnie tutaj. I że osobą postawioną na mojej drodze byłaś ty."

Ahhh nie byłabym sobą, gdybym Wam tego nie zrobiła. Jestem potworem... Ale cóż... uprzedzałam, że w tym opowiadaniu nie będzie happy, yep?
Jaką rolę miała do odegrania nasza mała iskiereczka?

Ten rozdział też taki krótki :( ale zawiera wszystko co miało w nim być, a nie chce jakiegoś bezsensownego wątku tu jeszcze wprowadzać. Nie liczy się ilość, a jakoś, tak? :) a jakbym dodała tu jeszcze jakieś brednie to sądzę, że bym to tylko popsuła. Zresztą... i tak ocena rozdziału należy do was :)

Pozdrawiam, ściskam i całuję.
Wasza Rose.

18 komentarzy:

  1. I co ja mam Ci powiedzieć niby? Że rozdział cudny... No niby prawda, ale jak o czymś takim można powiedzieć cudny? takiego słowa nie wynaleziono... Wiesz co sądzę o Lucy... Ech...
    Kocham Cię, ty głupiutki potworze ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mnie zaciekawiłaś końcem tego rozdziału. Też jestem ciekawa jaką rolę miała do odegrania Lucy.

    trzymaj się cieplutko :) :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. oh ,zaintrygowałaś mnie strasznie! bardzo ciekawi mnie co zrobi Raven ,no i co z tą Lucy. :)
    rozdział jak zawsze świetny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały ;)
    kocham to wariatko ;*


    czekam nn ;)
    Całujee Lolaa ;*

    =+ ZAPRASZAM NA 4 ROZDZIAŁ NA MOIM BLOGU " Danger Returns- Beware ~!"

    OdpowiedzUsuń
  5. hej;D
    w ogole to najlepsze życzenia z okazji urodzin, wiem trochęsięspóźniłam ale dziśprzeczytałam twoje opowiadanie i to całe i chciałam ci złożyć życzenia. serio podziwiam to jak piszesz i zazdroszczę ci tego bo choć jesteś rok młodsza ode mnie to piszesz lepiej ode mnie!o.0
    super mi się czyta to opowiadanie serio...jest inne od tych wszystkich imaginów pisanych przez inne dziewczyny, bo...no nie umiem napisać jakie jest ( siedzę przed komputerem i próbuję ci to przekazać gestami choć mnie nie widzisz...brawo ja!) nie wiem czyemu smutno mi jak pomyślę o Raven i o tym co ją spotkało i serio żeby opisać takie coś trzeba po prostu umieć, bo nie łatwo opisywać tak trudne tematy.
    brawo! a tak btw. to podoba mi się bardzo jak piszesz i jesteś na liście tych blogów których autorki podziwiam za to że umią świetnie pisać( a tak serio to im zazdroszczę jak nie wiem co;P) pisz szybko tzn. na tyle żebyś wyrobiła się w swoich sprawach i w szkole choć u nas to już prawie nauki nie ma po prostu jesteśmy w szkole i tyle( nie wiem po co?;O) dozobaczenia!
    bacha;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, to jest boskie :O oczywiście od dzisiaj jestem czytelniczką ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział to naprawdę intrygujące czekam n nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę "zabrałaś" Lucy ? Znaczy dziewczyna będzie szczęśliwa, ale była ważna dla Raven. Oj ten cytat na końcu. Przepiękny <3.
    Powiem Ci, że cieszę się, że nie bd happy endów. Na blogach jest ich tyle, że rzygać tęczą idzie, a u ciebie odmiana.
    Czasami jak się czyta twoje rozdziały zastanawiam się do bd dalej a czasami się dołuje dalszymi losami Raven.
    Jestem ciekawa co zaplanowałaś w przyszłości dla naszej bohaterki ?
    Pozdrawiam.
    Isiia

    ___________________________________

    zapraszam do mnie na nowości do czytania i komentowania xD. :

    + http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
    + http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/
    + http://dear-cousin.blogspot.com/
    + http://tweens-truth-hurts.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski jak zawsze ! Jesteś mega utalentowana i świetna ! Cieszę się że mogę czytać twoje opowiadanie ^^. Przepraszam że rzadko komentuje ale niestety bardzo rzadko mam dostęp do komputera. Masz ogromny talent. Mocno całuję i do następnego rozdziału.
    xoxo
    Niewidzialnaa

    P.S spóźnione wielkie życzenia urodzinowe :P najlepszego po stokroć :** <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział cuudny! ;)
    Zresztą, opowiadanie cudne! Dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały. :p
    Cudnie piszesz, straasznie zazdroszczę ci talentu!
    Szkoda, że "zabrałaś" Lucy, ciekawi mnie co z nią dalej będzie :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow!! jestem pod wrażeniem naprawdę piękne ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Znalazłam Twojego bloga parę dni temu i nie mogłam przestać go czytać! Świetnie piszesz :] Co do tego rozdziału to po tych słowach Lucy domyślam się, że ktoś ją adoptuje. Biedna Raven ;< Czekam z niecierpliwością na nn :3



    www.mini-nuggets.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :) Nominowałam cię do Liebster Award Blog!
    Więcej informacji na moim blogu :)
    www.world-of-holly-and-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Super, super, super rozdział
    W sumie to każdy jest świetny
    Bardzo podobał mi się początek, ta część z Lucy bo mówiła bardzo ładnie ^^
    I jeszcze ten opis spotkania z Harry'm *-*
    Szkoda że Lucy już nie będzie w opowiadaniu. Jestem ciekawa jak na Raven wpłynie to że znów będzie sama w pokoju
    Czekam na kolejny *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny ♥
    Nominuję cie do Liebster Award
    Więcej u mnie : http://believedreamforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział zajebisty! *.*
    Kiedy ona przemówi? :)
    Czekam na ten moment *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. WOWOWOOWOWOWOOWO. LUCY ZOSTAŁA ADOPTOWANA.
    zaopraszam do mnie na: http://settingfiretoourinsides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń