sobota, 13 kwietnia 2013

Niespodzianka - One Shot "I love you"

Hej... No, więc może zacznę od tego, że niespodzianka miała być wraz z rozdziałem, ale niestety rozdziału nie ma.
Przepraszaprzepraszaprzepraszaprzepraszaprzepraaaaszaaam.
Wybaczycie?? 
Po prostu w tygodniu ciągle sprawdziany i ugh, a teraz jest 00.30 a ja dopiero skończyłam tą głupią rozmowę z cleverbot, bo kolega mi to pokazał i nie potrafiłam od tego odejść przez przeklęte 4 godz....i jutro muszę zrobić tyle rzeczy, że szlak mnie trafia, a jeszcze nie mam kompletnie weny do pisania, a oczy same mi się zamykają i... po prostu przepraszam.

No, a teraz time for niespodzianka xd
Jest to One Shot, który napisałam już trochę dawno i tak sb leżał u mnie na laptopie i w końcu wstawiłam go na próbę, na mojego drugiego bloga i teraz wstawiam tutaj :)
Miłego czytania ;>

One Shot: "I love you"
Paring: Larry Stylinson
Uwagi: Nawet jeśli nie jesteś Larry Shipper możesz spokojnie czytać, nie ma tam nic 18+ ;D Smutnawy taki :<


MUZYKA I
KOCHAM CIĘ.
Dziewięć liter. Trzy sylaby. Dwa słowa.
Dwa pieprzone słowa, które samoistnie wydostały się z moich ust, niszcząc tym samym moje życie.
Nasze życie.
Rozbiły swoim oddźwiękiem nasz malutki świat na tysiące kawałeczków.
Jak teraz je posklejamy, Louis?
Co zamierzasz teraz zrobić?
Teraz, gdy gra dobiegła końca?
Ale zacznijmy od początku. Najlepiej samego początku...

- Idziesz, stary? - zapytał chłopak stojący w progu pokoju lokowatego.
- Już jesteś...- powiedział elokwentnie zielonooki naciągając koszulkę z napisem The Script.
Na ten dzień czekał od ostatnich dwóch miesięcy.
Dzisiaj właśnie miał iść na koncert.
Swój pierwszy koncert w życiu.
Z najlepszym przyjacielem - Tom'em, który teraz przyglądał się z rozbawieniem jak Harry poprawia krótkie loczki.
Czy ten wieczór może być lepszy?
- Wyglądasz jakbyś z podekscytowania miał wybuchnąć - zażartował przyjaciel, wychodząc za Curly'm z jego pokoju i schodząc po schodach.
- Może...- brunet uśmiechnął się szeroko ukazując charakterystyczne u niego dołeczki.
Czuł to specyficzne mrowienie na całym ciele i ściskający się z podekscytowania brzuch. Szczęście, że w końcu zobaczy swoich ulubionych wykonawców przepełniało go od palców u stóp, po końcówki kręconych włosów.

Na hali było bardzo tłoczno. Muzyka dudniła w jego uszach gdy wraz z tłumem śpiewał teksty piosenek. Jego lekko zachrypnięty głos ledwo przebijał się w śród tylu wrzasków. Basy przenikały przez całe ciało, zlewając się biciem serca. To właśnie w takich chwilach czujesz, jak muzyka w tobie ożywa.
Tłum podskakiwał w rytm jednej z jego ulubionych piosenek.
Zamknął oczy oddając się całkowicie chwili. Ciało synchronizowało się z tysiącami po jego bokach, a Harry czuł w tej chwili, że może wszystko. Że może osiągnąć co tylko chce...
Znacie to dziwne uczucie, jakby szósty zmysł? Zwyczajnie czujesz na sobie czyiś wzrok; wypala Twoją skórę i masz wrażenie, że osoba w tej chwili potrafi spojrzeć w głąb ciebie.
Lekko przerażające.
Właśnie to poczuł Harry. Z zamkniętymi oczami, dając się nieść muzyce, czuł na sobie jego wzrok. Zatrzymał się, odwracając dokładnie w jego kierunku, jakby rzeczywiście poczuł, skąd pochodzi spojrzenie.
Delikatne rysy twarzy; długie rzęsy rzucające cień, przez kolorowe światła koncertowe, na lekko zaróżowione policzki; karmelowa grzywka uroczo opadająca na oczy; wąskie, delikatne usta ściśnięte w wąską linię.
Był piękny.
W jednej chwili wszystko pozostało daleko za nim.
Muzyka zagłuszona została przez bicie serca, a obraz rozmazany.
Był tylko nieznajomy chłopak, stojący niczym zjawa pośród tłumu i wpatrujący się dokładnie w Harry'ego.
Ciarki przeszły wzdłuż kręgosłupa szesnastolatka, gdy nawiązał z nieznajomym kontakt wzrokowy.
Lazurowe tęczówki. Tak niezwykłe, głębokie, że brunet momentalnie w nich zatonął.
Nie potrafił złapać oddechu...
Zagłębiał się w nich coraz bardziej i bardziej...
Topił się...
Teraz też tak na mnie patrzysz.
Teraz - w chwili, gdy wszystko zepsułem.
Gdy nie dotrzymałem obietnicy. "Nikt się nie dowie" - tak powiedziałem Ci pewnej nocy.
Kłamałem. Wszyscy się dowiedzieli, Lou. Teraz wszyscy wiedzą, a ty zwyczajnie stoisz i patrzysz na mnie tak jak wtedy, po raz pierwszy.
Ale Twoje tęczówki są lekko zamglone. Tak jakbyś myślami był gdzie indziej.
Gdzie, Loueh?
Może też wspominasz?
Może to, jak wszystko tak na prawdę się między nami zaczęło?
Ale kiedy to było?
Wtedy gdy zobaczyłem Cię po raz drugi w życiu. Podczas drugiego tak ważnego dla mnie zdarzenia...

                                          MUZYKA II

Zielonooki bał się. Nogi miał jak z waty, nie potrafił przejść jednego kroku, a nawet stanie w tej niemiłosiernie długiej kolejce było przerażające. Czemu dał się namówić? Przecież to było oczywiste, że jedynie zbłaźni się idąc do X-Factor'a... A jednak jest tutaj. Wraz ze swoją rodziną.
Nie ma już odwrotu.
Nie może uciec, niezależnie od tego jak bardzo tego pragnie.
Kolejka znowu się poruszyła. Był coraz bliżej. Jeszcze tylko około 20 osób i nadejdzie jego kolej...
- Zraz wracam - wymamrotał niezrozumiale w stronę swojej mamy i czym prędzej oddalił się chwiejnym krokiem, nie chcąc by ta go zatrzymała.
Czuł jak brzuch skręca mu się w sposób od którego brunetowi robiło się słabo. W głowie huczało niemiłosiernie i zwyczajnie był przerażony występem dla tak dużej liczby osób.
Czym prędzej odnalazł męską toaletę, wpadając tam z impetem.
Miał ochotę się rozpłakać. Przecież on nie da sobie rady. Wyjdzie na scenę i zaniemówi. Nie będzie potrafił wydobyć z siebie żadnego słowa - stanie się pośmiewiskiem całej Anglii....
Zjechał plecami po zatrzaśniętych drzwiach, po czym ukrył głowę w roztrzęsionych dłoniach.
Ktoś się poruszył i Curly uświadomił sobie, że nie jest sam.
Powoli podnosił wzrok, tak jakby wiedział, że to co ujrzy odmieni jego przyszłe życie o 180'. I prawdopodobnie był to ponownie szósty zmysł, bo kiedy już jego oczy powędrowały ku górze ujrzał właśnie to czego się spodziewał.
Lazurowe tęczówki.
Te tęczówki, przez które nie spał przez ostatni rok.
Teraz wpatrywały się w niego z zaskoczeniem i czymś jeszcze, czego Harry jeszcze wtedy nie potrafił rozpoznać.
- Oops - wybełkotał, oszołomiony tym jak chłopak znowu genialnie wyglądał- przepraszam ja... ja powinienem zapukać i... eh... dobrze, że no wiesz... że skończyłeś- na jego policzki wypłynął momentalnie rumieniec, gdy uświadomił sobie co właśnie powiedział.
- Hi! - odpowiedział nieskrępowany niebieskooki, myjąc ręce - czy my... czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?- przekrzywił słodko głowę, przyglądając się Harry'emu.
I chociaż nigdy już później się do tego nie przyznał, tak na prawdę tylko udawał, że nie jest pewny skąd zna młodszego chłopaka. Doskonale pamiętał ich spotkanie na koncercie i to jak nie potrafił oderwać wzroku od cudownego chłopaka...
- Ja... chyba... koncert Script'ów?- wymruczał Harry rumieniąc się jeszcze bardziej na to wspomnienie.
Louis pokiwał ze zrozumieniem głową, zakręcając kran i po woli usadawiając się obok lokowatego.
- Jestem Louis - przedstawił się wyciągając rękę w stronę szesnastolatka i uśmiechając się miło.
- Harry - odpowiedział zielonooki, za wszelką cenę starając się nie spojrzeć w oczy starszemu.
- Więc, Harry.... Jeśli zjada cię trema... mogę ci obiecać, że wszystko będzie dobrze. Dasz sobie radę... tylko musisz mi uwierzyć, ok?

Pomogłeś mi wtedy.
Dzięki Tobie dałem radę... Dzięki Tobie jestem gdzie jestem.
I nota bene dzięki Tobie wszystko się zaczęło...
Czy o tym właśnie myślisz?
Ciągle stojąc z mikrofonem zamarłym w dłoni, lekko rozchylonymi wargami i nieobecnym spojrzeniem?
A może wspominasz co innego?
Może wszystkie szczęśliwe chwile, które przeżyliśmy do tej pory?
Boot camp, w którym zaczęliśmy zdawać sobie sprawę z naszych uczuć? Leeds Festival w 2011? Wypad na narty? Nasze potajemne randki? Wymyślne znaki? Spojrzenia? Uśmiechy? Pocałunki za kulisami?
A może myślisz o tych wszystkich momentach, w których się poddawaliśmy?
W których przestawaliśmy wierzyć, że kiedyś będziemy szczęśliwi, mówiliśmy sobie, że lepiej będzie jak z tym skończymy, damy sobie spokój....A to wszystko przez ludzi, którzy nie pojmowali miłości.
Nie pojmowali tego czym siebie darzymy, Loueh.
I nadal nie pojmują.
Nikt nie pojmuje.
I nikt nie pojmie.
Wydaje mi się, że przez te parę minut wszyscy zamarli. Chłopcy patrzą się raz na mnie, raz na ciebie. Gdy podchwytuje spojrzenie jednego z nich widzę jedynie nieme oskarżenie.
Zasługuję na nie.
Nie powinienem. Nie mogę.
Fani nie wiedzą, jak zareagować. Niektórzy płaczą ze szczęścia... przynajmniej tak mi się wydaje.
Jednak większość z nich jedynie stoi, nie wiedząc co zrobić. Śmiać się? Czy to był tylko żart?
Nie.
Ale może powinniśmy obrócić to w dowcip? Kolejny wygłup kumpli.... Przecież już tak robiliśmy.
Daj mi tylko jakiś znak, a zacznę się jak zwykle śmiać i wygłupiać. Wtedy wszystko odkręcimy i będziemy mogli dalej żyć razem, w cieniu tego wszystkiego.
Nasza miłość pozostanie zignorowana...
Znowu.
Tylko daj mi ten przeklęty znak. Czemu tego nie zrobisz?

MUZYKA III

Tak na prawdę ta sytuacja trwa parę minut... Może nawet sekund. Obrazy przelatują przez moją głowę, kiedy Ty ciągle nic nie robisz. Zamykam oczy, tracąc nadzieję. To Twoja odpowiedź, prawda? Milczenie - tak jak milczeliśmy przez te lata.
Przecież za minutę któryś z chłopaków wszystko naprawi opowiadając jakiś kawał, a ja po koncercie będę Cię przepraszał, aż nie zmiękniesz i mi wybaczysz. A wtedy będziemy chwilowo szczęśliwi w naszym nieszczęściu... Nie wszystko stracone. Bo przecież tego chcemy...
I nagle coś jakby obezwładniający huk.
To Twój głos. Tylko tyle do mnie dociera w pierwszym momencie.
Następnie docierają do mnie słowa, które wypowiedziałeś.
Odbijają się głuchym echem w mojej głowie, dopóki nie zrozumiem ich sensu.
TEŻ CIĘ KOCHAM.
Dwanaście liter. Cztery sylaby. Trzy słowa.
Słowa, które zmienią wszystko.
Przekonamy się, czy na dobre - czy złe.
Czy zdołamy dzięki nim wszystko posklejać?
Czy może przez nie, odłamki naszego małego świata zostaną doszczętnie zniszczone, nie pozostawiając nam już nawet nadziei na naprawienie wszystkiego?
Nie wiem.
Patrzę w twoje oczy.
Znowu się w nich zatapiam.
Znowu okrzyki tłumu zagłuszone są przez bicie mojego serca, a wszystko inne poza tobą znika.
Widzę twoją niepewność.
Ty również nie wiesz. Nie wiesz co będzie dalej, ale to nic złego. Nasze życie zawsze było jedną wielką niewiadomą.
Zaraz potem jednak niepewność w Twoich oczach znika, zastąpiona przez szczęście.
Jesteś teraz szczęśliwy, Lou?
Podchodzisz bliżej. Zmniejszasz odległość pomiędzy nami, a tym razem to ja nie wiem co powinienem zrobić, więc zwyczajnie stoję, nie odwracając wzroku od lazurowych tęczówek, które przez te trzy lata były dla mnie ostoją.
Łapiesz mnie za rękę.
Splątujesz nasze palce ze sobą, uśmiechając się przy tym, tak jak kocham.
Kocham Twój uśmiech, Loueh.
Podnosisz nasze splecione palce ku górze i wiem, że już nie puścisz mojej ręki.
Zawsze ją trzymałeś... Tylko ja nie mogłem tego poczuć.
Krzyk na sali jest większy niż kiedykolwiek. Nawet moje serce nie jest w stanie go zagłuszyć...
Czy to dobry znak?
Teraz będzie wszystko dobrze?
Będziemy szczęśliwi razem, mogąc budzić się codziennie w swoich ramionach, tak jak marzyliśmy o tym przez cały czas?

Napotykam wzrok Liam'a. Widzę jego niepokój.
On wie. On wie, że nam na to nie pozwolą.

Odwracam wzrok.
Nigdy nie będzie dobrze.
Na kopule naszego małego świata zawsze pozostaną zadane nam ciosy, chociażby sklejali ją tysiąc razy.
A teraz... czy możemy być pewni, że nikt nie zabierze nam naszego świata?
 Zabłąkana łza spływa po moim policzku, a Ty ścierasz ją kciukiem drugiej ręki i opuszczasz nasze splątane palce, jednak ciągle mocno i pewnie trzymasz moją dłoń.
Twoje oczy ciągle są wesołe.
To boli. Boli mnie to, jak niewinny jesteś w tej chwili. Nie zdajesz sobie sprawy z tego co Oni teraz zrobią. Nie zostawią nas w spokoju, Tommo. Kochają nas krzywdzić.
Gra dobiegła końca, ale przedstawienie trwa dalej...
Pochylasz się i delikatnie łączysz ze sobą nasze wargi. Jedną dłonią gładzisz mój rozgrzany policzek, po którym spływają kolejne łzy. Całujesz mnie delikatnie, zapewniając, że wszystko będzie dobrze.
Nie będzie.
Tak właśnie napisana jest nasza historia, kochanie. Nie zależnie od tego co zrobimy, nie skończy się dobrze.
Nasza miłość jest najpiękniejsza ze wszystkich, bo tragiczna.
My jesteśmy bohaterami tragicznymi, Loueh.

Okey i może jeszcze od razu wyjaśnię:
Tak, jestem Larry Shipper.
Tak, piszę opowiadanie, w którym Harry interesuję się dziewczyną.
Czemu?
Ogólnie rzecz biorąc pomysł na to opowiadanie powstał kiedy to jeszcze nie shippowałam Larry'ego. Poza tym osobiście przyjmuję, iż Hazza jest biseksualistą, więc może kochać równie dziewczynę co i chłopaka. Do tego jest to jedynie fan fiction. To tak jak z Laniell. To normalne, że kibicujecie ich związkowi, bo jesteście Diectioners (chyba, że któraś z Was jest Ziam lub Niam Shipper), a jednak czytacie opowiadania gdzie Li jest z inną dziewczyną, nie Daniell :) To samo jest tutaj - Harry w opowiadaniu nie jest dla mnie równoważny z Harry'm z 1D ;)
I to tyle.
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, proszę postarajcie się mnie zrozumieć.
Kocham Was <3
Pozdrawiam, ściskam i całuję ;3
Wasza Rose.

11 komentarzy:

  1. Na poczatku troche trudno mi bylo zrozumiec ale po wyjasnieniu nie mam pytan :) ja osobiscie uwielbiam Hazze ^^
    A to co napisalas mozna roznie interpretowac. To moze byc jaka kolwiek milosc w ktorej nie zawsze jest kolorowo :) i szczerze to właśnie za to ci dziękuję :) "kocha się pomimo wszystko a nie za coś" ^^ pozdrawiam ;) zapraszam też do mnie simply-happy-life.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Od czego zacząć? Moja cholernie długa nieobecność zmusza mnie do napisania długiego komentarza więc zacznę od początku.
    Przepraszam. Za co? Za to, że mnie tu nie było. Za to, że nie mogłam przyczynić się do tego byś czuła się zmobilizowana i w pewnym sensie szczęśliwsza z dodatkowego komentarza. Na prawdę Cię przepraszam....
    Przy chwili wytchnienia zajrzałam tu i mogę powiedzieć tylko jedno ogromne WOW! Dziewczyno narzuciłaś tempo....
    Ogóle zaczęłam utożsamiać się z główną bohaterką podczas tych samotnych dni gdy nic, ale to nic nie było moim słońcem... Myślałam o Tobie, myślałam o tym opowiadaniu i zaraz przychodziły mi do głowy myśli: Zachowuje się jak Raven mimo iż nie mam tak tragicznego życia jak ona...
    Co Ty robisz ze mną? :D
    Jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa co przyniosą kolejne rozdziały. Czy w końcu dojdzie do czegoś, może jakiejś rozmowy pomiędzy R. a H.? Nie mam pojęcia ale liczę na to, że po raz kolejny mnie zaskoczysz!
    Nie wiem czy to mówiłam, ale ten blog jest dla mnie innowacją! Na prawdę. Próbowałam pisać w takim stylu jak Ty ( chodzi mi o narrację ) i co z tego wyszło? Nic, groch z kapustą :P Jest to cholernie trudne!
    No ale dla zdolnej osoby to nic takiego ;)
    Jeżeli chodzi o niespodziankę to ogromnie Ci dziękuję! Ja, jako #LarryShipper jestem w niebo wzięta tym co przeczytałam... Idealnie oddałaś każde uczucie, każde słowo ma ten magiczny wydźwięk... po prostu perfekcja!
    Kochana! Czekam na kolejny rozdział i przepraszam za ten długi komentarz;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział! http://do-you-think-you-are-doing-well.blogspot.com/
    Pozdrawiam, Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super . wstawiaj szybko nowy rozdział . : )


    http://believedreamforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. osobiście nie jestem fanką Larrego, w którego całkowicie nie wierzę, ale bardzo mi się spodobało to, co dodałaś, ale wydaje mi się, że gdzieś to już czytałam. mam takie dziwne wrażenie. może tylko mi się wydaje. aczkolwiek naprawdę fajnie wyszło. *,*
    spodziewałam się raczej rozdziału i szczerze mówiąc to nie mogę się go doczekać. xd mam nadzieję, że dodasz go w miarę szybko. <3

    marzenia-1d-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie na moim drugim blogu (http://laugh-hides-my-wounds.blogspot.com/), na którym dodałam to wcześniej ;)

      Usuń
  5. Może nie jestem dobra w pisaniu jakiś długich mega rozwiniętych komentarzy, ale chciałam Ci powiedzieć, że chociaż nie jestem Larry Shipper to baaaaardzo mi się spodobało.
    Cały twój blog jest meeeega. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się bardzo podoba ! To się nazywa talent, bez względu na temat. <3. Świetnie !

    Witam, witam :)
    Chciałabym Cię zaprosić na nowy blog w moim wykonaniu :D.

    Życie dziewiętnastoletniej Lizzy zmienia się diametralnie, kiedy dziewczyna pomaga przyjaciółce spełnić jej marzenie : poznać jej największych Idoli. Lizzy, chcąc zrobić nie fortunne zdjęcie jej idolom, starając się zabłysnąć w świecie show-biznesu, daje się przyłapać. Poznaje razem ze swoją przyjaciółką, jej idoli, mając za zadanie się wytłumaczyć. Ta jednak, mówi co myśli i nie ma najmniejszego zamiaru ich przeprosić. Ulubieńcy jej przyjaciółki są pod wrażeniem jej temperamentu i charakteru, więc proponują jej ofertę nie do odrzucenia. Jaką decyzję podejmie Lizzy ? Czy wyjdzie jej to na dobre ? Czy zazna smaku sławy, o czym marzyła od dziecka? Czy pozna smak prawdziwej miłości ? Czy jej sekrety skrywane przed światem, wyjdą na jaw ?

    Jeżeli chcesz, poznać losy Lizzy, serdecznie zapraszam na :

    + http://you-and-i-lizzy.blogspot.com/

    Pozdrawiam.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne :-) jestem pod wrażeniem jestem fanką Larry'ego oraz Larry Shipper
    Bardzo mi się podobało
    Nie mogę się doczekać nowego rozdziału
    Pozdrawiam :-) :-) *-*

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny. Aż, się rozpłakałam ;c Larry forever <3 W pełni cię rozumiem. Też jestem shipperką, a jednak Hazza w moim opowiadaniu jest hetero. I nie ma w tym nic dziwnego, także się nie martw <3 Naprawdę cudowny shot.
    Tak wogóle to chyba pierwszy raz dodaję komentarz, więc muszę powiedzieć coś jeszcze. Mianowicie masz talent, (którego zazdroszczę ale o tym może innym razem;D) i twoje opowiadanie jest jednym z moich ukochanych. Podoba mi się pomysł i to jak przepięknie wszaystko opisujesz.
    Buziaki <3



    OdpowiedzUsuń
  9. Super ;* Zapraszam na mojego bloga -->http://mydreamislivewithyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń