sobota, 23 lutego 2013

9. "Kto powiedział, że Raven Blanc kiedykolwiek miała silną wolę?"

05.09.2013r.
Czy to dziwne, że pisanie tutaj powoli zaczyna być moją rutyną? Chyba tak, zważając na to, że zostałam zmuszona do tej terapii.
Jednak chyba to nawet dobrze, że mam coś takiego, bo inaczej całkowicie bym już zwariowała.
Czuję się skołowana. Nie wiem już, czy Harry z przedwczoraj był tylko snem? Jedyne co mi pozostaje, by myśleć o tym, że tak nie jest, to jego znajome mi pismo na skrawku kartki.
Tylko czemu wczoraj go nie było? Czy przestraszył się po tym jak uciekłam z pokoju? A może, po prostu nie chce mieć już ze mną nic wspólnego? Tylko w takim razie czemu w ogóle się zjawił? Czemu po trzech latach, postanowił sobie o mnie przypomnieć?
Mam tyle pytań i żadnej odpowiedzi...
Byłam wczoraj znowu na dachu. Nie wiem czy to niedopatrzenie, czy ja wybieram właściwe momenty, ale znowu wejście było otwarte. Poszłam tam po tym jak znowu miałam ten sen. Czy to nie jest niesprawiedliwe, że koszmar, który przeżyłam na jawie, nawiedza mnie również w snach?
W każdym bądź razie wschód słońca pięknie się prezentuje z takiej wysokości. Tyle tylko, że było strasznie zimno... w końcu lato się już skończyło. Ale mało mi to przeszkadzało. Lubię jesień. Jest to czas gdy wszyscy pogrążeni są we własnych problemach, tym samym zostawiając moje.
Sama potrafię sobie poradzić. Nie potrzebuje nikogo do pomocy...
***
Ponownie poczuł lekki uścisk w żołądku, gdy parkował samochód przed ośrodkiem. Było już południe, ale dużo czasu zajęło mu wracanie nad ranem do domu, po nocy spędzonej w Holmes Chapel , na przeglądaniu starych zdjęć i pamiątek rodzinnym. Przełknął nerwowo ślinę i wyszedł z czarnego samochodu. Tym razem było trochę inaczej niż poprzednio- wiedział już po co tu jest i wiedział, że jego czyny są w takiej sytuacji normalne. W końcu musiał wyjaśnić sobie wszystko z dziewczyną. Musiał wyjaśnić jej to wszytko i wytłumaczyć się. Chciał po prostu z nią porozmawiać...  Tylko w takim razie, czemu ciągle czuł lekkie odrętwienie i skołowanie, jakby miał upaść prosto przed drzwiami sierocińca?
Wchodząc  do środka starał się za wszelką cenę powstrzymać drżenie rąk, które doprowadzało go do szału. Szedł przed siebie korytarzem myśląc co powinien powiedzieć Raven, gdy nagle usłyszał przyspieszone stukanie obcasów za jego plecami i damski głos nawołujący, by się zatrzymał. Zdezorientowany przystanął i odwrócił się na pięcie, lecz gdy tylko zobaczył osobę starającą się go powstrzymać, przeklął samego siebie, żałując, że nie zignorował nawoływań.
Pani Stand zwolniła kroku i podchodziła do chłopaka z typowym dla siebie, wyniosłym wyrazem twarzy.
- Chyba ostatnio już powiedziałam panu, czym grozi nawiedzanie osób na terenie ośrodka i ostrzegłam aby więcej pan nie przychodził- powiedziała pani psycholog mierząc zielonookiego lodowatym spojrzeniem.
Harry skrzywił się mimowolnie na jej słowa. Przypomniał sobie, ostatni raz (a za razem pierwszy) gdy był w pokoju czarnowłosej i "nakrycie go" przez kobietę. Zaraz po tym jak Raven wybiegła z pokoju Harry chciał biec za nią niestety do pokoju wparowała pani Stand. Nie zdążył się nawet wytłumaczyć zanim wypchnęła go za drzwi krzycząc, że nie zadzwoni na policję tylko z powodu dobroczynnego koncertu, który dawali w ośrodku parę dni wcześniej. Chłopak jednak, zapomniał o tak błahym zdarzeniu na tle wszystkich innych.
- Ymm...- zaczął kędzierzawy pocierając rozgrzaną skórę na karku- wie pani... To nie jest tak jak pani myśli. Raven i ja...
- Margaret!!- zielonookiemu przerwał kolejny damski głos, zbliżający się do nich. "Czy w tej placówce pracują same kobiety?" pomyślał, patrząc na pulchną kobietę zmierzającą ku nim z niewinnym uśmiechem. Kiedy tylko podeszła zwróciła się natychmiastowo do brunetki- Te dzieciaki są nie do wytrzymania!- zahuczała z taką mocą, że kręcone, krótkie włosy na jej głowie podskoczyły parę razy- Max i James znowu wdali się w bójkę, potrącając przy tym Toma, który teraz ma cały zakrwawiony nos! Musisz tam szybko iść, porozmawiać z tą dwójką, bo ja nie ręczę za siebie!
- Rozmawiam teraz z tym panem i...
- Bardzo dobrze, że rozmawiasz!- przerwała rozzłoszczona blondynka- Ty tu sobie gadu, gadu, a oni się tam pozabijają! Przecież ja nie mogę robić wszystkiego sama!
- Dobrze..- powiedziała zrezygnowana brunetka, pocierając z przyzwyczajenia już skronie- a ty- tutaj zwróciła się do bruneta, który przyglądał się całej rozmowie w nie małym szoku- znikasz i więcej cię tu nie widzę...
Harry przyglądał się jak blondynka pogania psycholog kierując się w drugą stronę korytarza i albo mu się przewidziało, albo grubsza z wychowawczyń odwróciła na chwilę głowę w jego stronę puszczając mu oczko.
Nie... na pewno mu się wydawało... prawda?
Kiedy kobiety zniknęły z pola widzenia, brunet nie myśląc zbyt wiele zaczął kierować się schodami w kierunku pokoju niebieskookiej.
Zapukał delikatnie, lecz nie dostając odpowiedzi uchylił drewniane drzwi, wchodząc ostrożnie do środka. Na pierwszy rzut oka, wydawało mu się, że w pokoju nikogo nie ma. Jednak gdy tylko przyjrzał się dokładniej, zauważył znajomą postać na łóżku, pochyloną nad zielonym zeszytem z słuchawkami na uszach. Zamknął za sobą drzwi i podchodząc bliżej, dziewczyny delikatnie odchrząknął.
Ciemnowłosa podniosła blado-niebieskie tęczówki, które znacznie rozszerzyły się gdy spostrzegła chłopaka. Zaraz jednak, dziewczyna zamrugała parokrotnie przybierając maskę obojętności.
- Hej?- odezwał się nie pewnie Harry. Bądź co bądź było to tak na prawdę ich pierwsze spotkanie i może nie spodziewał się fajerwerków, lecz jakieś słowa powitania byłyby mile widziane...
Raven zdjęła powoli słuchawki z uszu i z dokładnością zwinęła je w okół odtwarzacza. Myśli szalały w jej głowie, z taką siłą, jakby za moment miały ją rozsadzić. Odłożyła urządzenie wraz z zeszytem i długopisem na szafkę nocną, starając się ignorować natarczywe spojrzenie Loczka, który śledził każdy jej ruch. Nabrała głęboko powietrza, patrząc na własne dłonie i modląc się w duchu, aby chłopak zniechęcił się i odszedł. Bała się, że za moment nie wytrzyma i rzuci się mu w ramiona, lub zrobi coś równie niemądrego. Nie mogła teraz pozwalać sobie na takie chwile słabości. Nie teraz, kiedy wszystko co budowała zaczyna się walić. Musi pozostać nieczułą, irytującą Raven, byle żeby Harry zniechęcił się i odszedł zostawiając ją samą. Przecież właśnie tego chce- samotności. To tego potrzebuje.
Bo jak miałoby to wyglądać? Nagle Raven z aroganckiej ignorantki przekształci się w czułą i słabą osobę?! Nie, nie, nie...Z całą pewnością nie mogła do tego dopuścić.
Z resztą... nawet jeśli tak mogłoby się stać... przecież Raven jest pierdzieloną niemową. Co Harry'emu po kimś takim? No właśnie- nic.
Te myśli przewijały się przez jej umysł z prędkością światła, nie pozwalając zastanowić się nawet nad ich słusznością. Ostatnimi czasy miała coraz mniej czasu na swoje przemyślenia co bardzo ją martwiło. Była osobą, która wszytko z natury kalkulowała i każdą swoją decyzję podejmowała z premedytacją. Pewna tego, że jest to dla niej "dobre". Ale ostatnio, coraz częściej jest zdana na własny instynkt, który w takowej sytuacji potrafi być dla niej zgubny.
- Raven...- przemyślenia siedemnastolatki, przerwał Harry, przysuwając krzesło do jej łóżka i siadając na nim. Czuł się tak potwornie niezręcznie, że w pierwszym odruchu miał ochotę odwrócić się, uciec i zapomnieć o wszystkim, gdy osoba, z którą kiedyś dzielił wszystkie sekrety, po tak długiej nieobecności go ignoruje. Jednak przypomniał sobie, że to nie jest zwyczajna osoba, to jest Raven... I to był wystarczający argument by pozostać w pomieszczeniu- Sądzę... Sądzę, że powinniśmy sobie parę rzeczy wyjaśnić.
 Przełknął nerwowo ślinę, starając się patrzeć wszędzie, byle nie w oczy dziewczyny, pewny, że gdy tylko to zrobi nie wytrzyma i zamknie ją w żelaznym uścisku swoich ramion, nie wypuszczając do końca życia.
Raven słysząc te słowa prychnęła tylko cicho pod nosem i odwróciła głowę zaciskając drobne piąstki na pościeli łóżka.
- Wiem, że jesteś na mnie zła, że cię nie odwiedzałem, ani nic... Ale proszę zrozum, że nie mogłem. Ja... ja byłem pewny, że ty... Że ciebie już nie ma, rozumiesz?
Dziewczyna z powrotem skierowała wzrok na zielonookiego, zaskoczona tym co właśnie powiedział.
Jak to był pewny, że jej już nie ma?
Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, oboje poczuli szarpnięcie w okolicach klatki piersiowej, jakby ich serca marzyły tylko i wyłącznie o oderwaniu się od ciał właścicieli, by złączyć się w jedną, doskonałą całość. Harry delikatnie dotknął policzka dziewczyny, sprawiając, że Raven przeszły wzdłuż kręgosłupa nieznane wcześniej dreszcze.
- Na prawdę przepraszam- wyszeptał chłopak, wpatrzony w szaro-niebieskie tęczówki kruczowłosej. Raven oddychała ciężko, jakby wszystko co się w okół niej działo, przytłaczało ją, nie pozwalając oddychać. Wszystko działo się za szybko. Za szybko jak na jej pozbawiony czasu świat.
Przełknęła głośno ślinę i zrywając kontakt wzrokowy pokiwała delikatnie głową, ze zrezygnowaniem.
Dotknęła swoją zimną, jak zwykle dłonią, ciepłej dłoni Harry'ego spoczywającej na jej policzku i delikatnie zdjęła ją z tego miejsca, nie mogąc się powstrzymać przed trzymaniem jej dłużej niż powinna.
Położyłam głowę na poduszce, nagle potwornie przytłoczona całą sytuacją. Miała serdecznie dość myśli szalenie galopujących po jej głowie, niczym stado rozpędzonych koni.
Jednak nie starczyło jej na tyle silnej woli, by nie spojrzeć jeszcze raz w oczy zdezorientowanego chłopaka, zanim całkowicie je zamknie, powstrzymując łzy napływające do jej oczu. Nie chciała znowu uciekać, jednak była zmęczona tym jak Harry na nią działał. Jak niszczył jej twardą na pozór skorupę jednym dotykiem lub spojrzeniem. Widziała go drugi raz od trzech lat, a już przyniósł jej same kłopoty...
Silnej woli nie starczyło jej również, na powstrzymanie dłoni łapiącej dłoń chłopaka, jakby w prośbie aby nie odchodził. 
Ale kto powiedział, że Raven Blanc kiedykolwiek miała silną wolę?
Teraz już tylko jedna myśl krążyła po jej umyśle, nie dając do końca cieszyć się tą ulotną chwilą "Przecież ona właśnie chciała, żeby odszedł....więc czemu, trzymała się kurczowo jego silnej dłoni, jakby miało to wybawić ją ze wszystkich problemów?"
***
Harry zadziwiony był przemianą niegdyś otwartej i roześmianej dziewczyny. Siedział na krześle obok jej łóżka, zataczając bliżej nie określone znaki na jej dłoni. Raven zasnęła tak nagle, jakby w nocy nie zmrużyła nawet oka.
W pewnej chwili jego uwagę przykuł skrawek papieru delikatnie poruszany przez wiatr, wpadający z uchylonego okna. Harry rozpoznał kartkę i nie puszczając dłoni kruczowłosej wziął go do drugiej ręki.

Tęskniłem...
Kłamca...

Zmarszczył brwi widząc dopisek, pozostawiony przez niebieskooką. Wziął do ręki długopis i wahając się tylko przez chwilę dopisał:

Dobrze wiesz, że nie potrafię kłamać. W przeciwieństwie do Ciebie, Raven. 

Spojrzał jeszcze raz na miarowo oddychającą młodszą dziewczynę i najdelikatniej jak potrafił pochylił się, by wyszeptać zaraz przy jej lewym uchu "Tak bardzo cię przepraszam, że mnie nie było".
Wyszedł z pokoju, zmierzając po woli pustymi korytarzami. Zastanawiające było gdzie podziewają się wszystkie inne osoby, lecz sądząc po hałasach nad jego głową, na górze odbywały się jakieś zajęcia.
Będąc już na końcu korytarza, poczuł nagle mocne szarpnięcie za ramie i zanim zdążył jakkolwiek zareagować zamykały się za nim drzwi od jakiegoś pomieszczenia...

Dzień dobry, cześć i czołem, Motylki! :D
No i jak co tydzień- jest nowy rozdział! :)
Czy zadowalający? To pytanie pozostawiam Wam.... Mnie osobiście pozostawia dużo do życzenia, aczkolwiek nie jest chyba tragicznie xd Sądzę, że wyszedł ździebko chaotycznie, ale cała postać Raven jak i ta historia są chaotyczne, więc nie potrafiłam inaczej :D
Na koniec troszkę dramatyzmu... Jak myślicie, któż to "uprowadził" do tajemniczego pokoju Harry'ego i w jakich to niecnych planach to zrobił? xD
Chciałam Wam ogroooooooomnie podziękować za ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem!!! No buźka szczerzyła mi się do monitora, jakby mi 10000 zł oferowali! Chciałabym również podziękować MajciakLove1d za polecenie na swoim przecudownym blogu (którego jestem zresztą wielką fanką :D) tej oto popapranej historii ;3
A co tam u Was?? :)
Mi niestety ferie się już kończą i jutro do szkoły :< No me gusta!
Jeszcze mam sprawdzian z Krzyżaków, których nie przeczytałam (miałam na prawdę dobre chęci! Zaczęłam czytać, tylko jakoś tak samo wyszło, że nie potrafiłam nawet dziesięciu rozdziałów przeczytać... Utknęłam na 9. i nie potrafiłam się już zmusić, żeby dalej czytać xd)
I cóż jeszcze? Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem i do następnego, Motylki! :)
Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
Wasza Rose.

14 komentarzy:

  1. Rozdział mi się podoba, taki zaskakujący i ciekawe kto uprowadził Hazze:p
    Weny i czekam na nexta:)
    Wiem jak się czujesz gdyż ja też mam głupi sprawdzian z Krzyżaków i kompletnie nic nie przeczytałam i mi również kończą się ferie w poniedziałek do szkoły:( no masakra jakaś:(

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)Mi się tam podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku !
    Nie mam pojęcia co napisać bo tego jaki twój blog jest świetny nie da się ująć w słowa ;*
    Z niecierpliwością czekam na nn <3

    PS. Chciałabym żeby Harrego "porwała" pani psycholog i po ludzku wyjaśniła mu że Raven nie mówi itd. xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! A mi się wydaje, że Harrego uprowadziła blond wychowawczyni:D Nie martw się, ja też nigdy nie przeczytałam Krzyżaków, nie przebrnęłam przez 9stronę:O

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja mam wrażeni że porwała go Lucy. ;p
    Ta dziewczynka jest nieprzewidywalna, no i trzeba wziąć pod uwagę ostatnią wizytę Harrego c:
    Nie, chaotyczny nie jest... Chociaż zastanawiając się to faktycznie... Widzę tu chaos ;P
    Weny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstraaaaaaaaaaaaaa! <3 Dawaj szybko następne ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty jest *.*
    Już nie mogę doczekać się kolejnego. Weny życzę. Pozdrawiam NEM. ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  8. Prześwietny rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mieszasz... Mieszasz w mojej głowie z każdym rozdziałem coraz bardziej.
    Nie mogę tego w żaden sposób pojąć ale gdy czytam każde Twoje słowo, każde zdanie czuje, dosłownie czuję to co główni bohaterzy w danym momencie. Awwww... Kocham to :) Jako jedna z nielicznych zmieniasz mój świat, zmieniasz mnie, zmieniasz moje spojrzenie na różne rzeczy.
    Koniec ferii i klasówki. Jak ja to dobrze znam :D
    pozostaje mi tylko życzyć powodzenia i cóż. Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powodzenia z Krzyżakami :D
    A co do rozdziału bardzo mi się podoba ;)
    Dobrze, że Harry wrócił, ale szkoda, że nie jest to wszystko wyjaśnione :(
    Mam nadzieję, że Harrego porwała Lucy i pomoże mu z Raven ! :D
    Weny kochana ! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Powoli się rozkręca... Nie wiem co jeszcze napisać, dla mnie to wszystko jest jak taki wstrząs. Podoba mi się to opowiadanie, ale nadal to wszystko jest dla mnie lekkim szokiem. Wszystko czytam z wielkim skupieniem ;) Czekam na ciąg dalszy <33

    http://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
    http://pain-and-love-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jest super tak jak każdy jednak zastanawia mnie czemu Raven słowem nie odezwała się do Harry'ego
    No nic mam nadzieję że wszystko w końcu się rozwiąże a co do Hazzy to nie wiem kto mógł go 'uprowadzić'...
    chociaż to mogła być ta opiekunka ta 'pulchna' XD ale po co to nie wnikamXDXDXDXD
    *********************************
    Zapraszam na
    http://magicisreall.blogspot.com

    blog z imaginami prowadzony przez dziewczynę z fajnymi pomysłami
    w niektórych są użyte wątki 18+ :-P
    Polecam i pozdrawiam
    *-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-
    Czekam na kolejny rozdział :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozkręcasz się :) Nie, no rozdział super. Dobrze, że Harry poszedł z nią to wyjaśnić :) Ciekawe kto go "uprowadził" ? Okej, czekam na ciąg dalszy ^^
    Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej :3 Nie musisz mi dziękować :) Zrobiłam to, bo bardzo lubię tego bloga więc warto żeby i inni się o nim dowiedzieli :)
    Śliczną piosenkę wybrałaś do rozdziału. Znowu. Zawsze trafiasz w mój gust, wiesz? :)
    Znowu pomyślałam, że tym razem rzucą się sobie w ramiona gdy się spotkają. Znowu kolejna niespodzianka.
    Raven... Ona chyba tak naprawdę chciałaby rzucić się w jego ramiona, okazać uczucia i pokazać to co na prawdę czuje, ale coś ją blokuje. Myśli, że milczenie i to zimno uchroni ją od cierpienia i tak będzie po prostu lepiej. Nie może się doczekać spotkania z Harry'm, czeka na niego, myśli, ale kiedy przyjdzie co do czego nie okazuje tego. Może to wprowadza Harry'ego w błąd. On nie wie jak ma to wszystko naprawić. Ten stracony czas.
    Kiedy on jej powiedział, że myślał o niej jako o kimś umarłym, spodziewałam się spontanicznej reakcji, takiej bardziej wyrazistej. Jednak gdy to się nie stało, pomyślałam, że Styles mógłby powiedzieć, że to jego mama zataiła przed nim prawdę. A kiedy myślałam o tym później, doszłam do wniosku, że to w sumie nie było potrzebne. Bo po co? Żeby Raven poczuła się jakby była tylko przeszkodą w karierze Harry'ego? Nie wiem czy dobrze ujęłam. Nie wiem też czy dobrze to zinterpretowałam, ale to nie ma znaczenia.
    Ta karteczka... To dobry pomysł na kontakt między nimi skoro tak powoli kroczą ku sobie. Jest ona czymś co odkrywa między nimi niedotarcia, szczere myśli wyrzucone prosto z serca. Może Harry za ostro ją "zripostował", ale ona też nieświadomie go rani.
    Och... no i jaka zaskakująca puenta na końcu rozdziału. Nie mam pojęcia Kto mógł go "uprowadzić". Na myśl przychodzi mi ta mała Lucy, ale ie jestem co do tego pewna.
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nowy rozdział.
    Pozdrawiam
    Majka :**

    OdpowiedzUsuń