sobota, 29 grudnia 2012

1. "Jeden wielki labirynt uczuć"

                                                       <muzyka do rozdziału>
25.08.2013r.
Dobra... no to zaczynamy..
Jak mówiła doktor Stand?
"Zacznijcie od uporządkowania faktów, a potem samo pójdzie"?
No ok...
Jestem Raven.
Raven Blanc.
Imię zawdzięczam moim kruczoczarnym, długim do łopatek włosom.
Mam 17 lat.
Tak... jeszcze rok, a będę mogła się stąd wynieść.
Co znaczy "stąd"?
Bidul, ochronka, dom dziecka, sierociniec.... Mów jak Ci wygodnie.
Moi rodzice zginęli jak miałam 15 lat. 
Jestem jedynaczką, a jedyna rodzina, o której kiedykolwiek słyszałam mieszka gdzieś w Australii i nawet policja nie potrafi ich znaleźć. A może "oni" w ogóle nie istnieją?
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że po prostu ich sobie ubzdurałam by mieć jakąkolwiek nadzieję, że wrócę do- w jakimś pogmatwanym sensie- domu.
Nie mam zamiaru opisywać tutaj dokładnie, jak do tego doszło.
Powiedzmy, że był to po prostu nieszczęśliwy wypadek i tyle.
W końcu co mi da opisywanie tutaj tego wszystkiego, skoro i tak widzę to dzień w dzień, we własnych snach koszmarach?
Poza tym, nie chce mi się niczego wyjaśniać.
No bo, co za różnica?!
Mam Ci się tutaj zwierzać nie wiadomo z czego, nie wiadomo po co. 
Jesteś zwykłym zielonym zeszytem, w lewym górnym rogu z numerem i moim nazwiskiem.
Jesteś tylko następną formą bezskutecznej terapii.
I to jedną najgłupszych jakie przeszłam.
Już nawet wolę to plecenie idiotycznych wianków, symbolizujących problemy. Mogłam chociażby się trochę wyżyć, ciskając nimi w personel. 
W czym ma mi pomóc pisanie tutaj czegokolwiek?!
Czy tak czy siak, nie odzyskam głosu.
Dobra, źle się wyraziłam.... Lekarze stwierdzili, że struny głosowe już od półtora roku są gotowe do współpracy. To raczej mój mózg jej odmawia...
Nieważne.
Nie mam zamiaru z niczego Ci się tłumaczyć. Jesteś tylko jednym ze tysiąca egzemplarzy posklejanych mechanicznie kartek papieru, umieszczonych w kolorowej okładce.
A w dupę z terapią!!!
Walcie się wszyscy.

Dziewczyna cisnęła zeszyt na szafkę, obok swojego łóżka i opadła bezradnie na puchatą poduszkę. Czekała na jakąś kąśliwą uwagę ze strony Niny, jej współlokatorki, ale nic podobnego nie nadchodziło. Rozdrażniona przenikliwym milczeniem, odwróciła głowę w stronę, przeciwległego boku pokoju, gdzie znajdowało się łóżko rudowłosej. Na łóżku jednak, nikogo nie było, a półką wisząca nad posłaniem świeciła pustkami. Raven zmarszczyła czoło i dopiero po kilku minutach uświadomiła sobie, że dzisiaj rano miłe małżeństwo adoptowało dziewczynę.
Nawet ten fakt działał jej na nerwy. Teraz bez wrednej, gadatliwej współlokatorki w pokoju panowała zupełna cisza.
Zmieniła pozycję na siedzącą i skupiła wzrok na końcówkach swoich sznurowadeł, bezwładnie zwisających parę minimetrów nad podłogą.
- Zbiórka na kolację!!! - przez drzwi przeniknął donośny głos opiekunki, jednak czarnowłosa zignorowała go, na rzecz podziwiania ostatnich promieni wakacyjnego słońca, wpadających przez uchylone okno. Wyglądały jakby zostały wymalowane wprawną ręką malarza. Złoto-pomarańczowa barwa przeplatała się z prawie, że białą poświatą dnia. W ciemnym pokoju wyglądało to naprawdę zjawiskowo. Maleńkie drobinki kurzu wirowały pomiędzy słonecznymi smugami, niczym atomowe tancerki, uwięzione w magii zatracenia.
Po dłuższej chwili, kiedy przedstawienie dobiegło końca, Raven westchnęła bezgłośnie i ułożyła się z powrotem na łóżku. Wzięła do ręki swoją ukochaną przytulankę- brązowego niedźwiadka z czarnymi jak węgielki oczkami i wyszytym czarną nitką wielkim uśmiechem.
Niby zwykły miś, którego można spotkać w co drugim domu, jednak dla siedemnastolatki był jedną z niewielu rzeczy, które wywoływały w niej pozytywne uczucia. Dlatego właśnie tak lubiła czuć jego zapach, głaskać miękkie futerko, lub też zamykać oczy i wtulając w siebie przytulankę, wspominać dzień, w którym trafiła do jej rąk.
To były te unikalne chwile gdy mogła być sobą.
Gdy mogła pobyć tą wrażliwą, wesołą, miłą, delikatną Raven, której dawno już nikt nie widział.
Tak było i tym razem. Uspokojona letnim jeszcze, powietrzem, omamiona słodkim zapachem przytulanki dała się pochłonąć wspomnieniom.
Nie było jednak dane jej tkwić zbyt długo w błogim stanie zapomnienia. Po zaledwie paru minutach, do jej uszu dobiegł czyjś głos, nerwowo powtarzający jej imię.
- Raven, Raven, Raven... Czemu nie ma cię na posiłku?!- zapytała wychowawczyni, gestykulując w powietrzu rękoma i wprawiając tym samym w ruch obwisłą skórę na ramionach.
Była to dosyć pulchna kobieta, grubo po 40. Złote loczki podskakiwały niesfornie za każdym razem kiedy coś mówiła. Miała wybuchową osobowość i chociaż najszybciej ze wszystkich trzech opiekunów się denerwowała, Raven odczuwała do niej swoistego rodzaju sympatię. Oczywiście nie mowa teraz o tym, że Raven ją lubiła. Gardziła nią równie jak całym ośrodkiem, ale była jedyną osobą którą w miarę tolerowała.
Wychowanka spojrzała z pobłażliwością na panią Agnes. Kobieta stała nad jej łóżkiem podpierając się za boki i oczekując wyjaśnienia.
Czarnowłosa uniosła bezradnie ręce, po czym splotła je sobie na brzuchu, przybierając zadziorny uśmieszek. Chociaż darzyła panią Agnes nikłą sympatią, nie oznaczało to że była dla niej w jakiś sposób milsza niż dla innych wychowawców. Nie mogła okazywać słabości... Chociaż chwilami było to trudniejsze niż się wydaje.
Biedna Agnes popatrzyła na swoją podopieczną, zmęczonymi od ciągłej czujności oczami i zastanawiała się co dziewczyna musi w środku przeżywać. Nie była to zwykła nastolatka, która trafiła tutaj w przewidywalnych okolicznościach. Zraniona psychika odmawiała posłuszeństwa, skazując dziewczynę na ciągłe milczenie. Chociaż... może to było tylko idiotyczne uczucie, jednak Agnes miała czasami wrażenie, że siedemnastolatka po prostu nie chce nic mówić. Oczywiście nie zawsze, ale czasami.... Chociaż, nie mogła być przecież pewna.
Pokiwała z dezaprobatą głową, wprawiając przy tym złociste sprężynki w dziki taniec, ale widząc że dziewczyna nie ma zamiaru ruszyć się z miejsca dała za wygraną i ociągając się wyszła z pokoju.
Tak... Raven była jedyna w swoim rodzaju. Przypominała kobiecie, jeden wielki labirynt uczuć, w którym czarnowłosa sama się zagubiła podczas budowy. Czasami widać było, że chce wyzdrowieć. Ba, były przecież nawet chwile, gdy Raven kontaktowała się z innymi za pomocą znaków migowych, czy innych sposobów. Jednak, po takich chwilach znowu pojawiał się okres buntu w jej umyśle i z powrotem izolowała się od wszystkiego co żywe. Z jednej strony- los jej nie oszczędził, z drugiej- nikt nie działał tak na nerwy kobiecie, jak ta siedemnastolatka.
Kiedy opiekunka opuściła pokój, dziewczyna ponownie poczuła głuchą pustkę ogarniającą jej wnętrze. Może to i głupie, ale wolała już narzekać w myślach na ciągłe przycinki ze strony Niny, niż na przytłaczającą ciszę. Wcześniej mogła przynajmniej tłumaczyć sobie ogarniającą ją złość, ciągłym gderaniem rudowłosej. Teraz głupio jej było przyznać, że przez cały czas była zła tylko i wyłącznie na siebie samą.

Good morning, motylki!!! :3
No i lecimy z jedyneczką ;)
Wiem, wiem.... wcześnie daję... ale już nie mogłam się doczekać, szczerze mówiąc :D
Na początku chciałam, trochę Was przetrzymać... ale nie mogłam się powstrzymać i wstawiam xD
I co myślicie?
Pewnie jesteście trochę skołowane??
Ok.. to może troszkę wyjaśnię ;)
Wydarzenia z prologu, są jakby wspomnieniem z przed dwóch lat.
Uważny czytelnik mógł to stwierdzić po tym, że w prologu Harry ma 16 lat (idzie do X-factor'a), a Raven 15 (jest  rok młodsza od chłopaka)..... No, a teraz Raven ma siedemnasteczkę ;D
Dobra... to już rozumiecie, nie? xD
Resztę możecie wywnioskować po rozdziale, więc nie będę się tutaj rozpisywać ;))
Jeżeli jednak coś jest nie jasne to pytajcie w komentarzach, czy gdzie tam chcecie :D
I KOMENTUUUJCIE!!!! <3
Każdy komentarz ma dla mnie ogromną wartość! ;)

+Taki tam obrazeczek dla Was :)))


Pozdrawiam, ściskam i całuję! ;3
Wasza Rose.

19 komentarzy:

  1. Aww, kochana;) Świetny ten rozdział, w ogóle coś czuję, że całe opowiadanie będzie świetne ;) Heheh jestem uważnym czytelnikiem, bo zauważyłam ;) Będziesz pisać w 3 formie??? Mi się podoba ;p
    Czekam na NN
    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No SMUTNE!!! Ale fajne.... Jestem ciekawa co dalej.... ( huehuehue) Pisz szybko następny!! Czekam z niecierpliwością...

    3maj sie!

    http://one-direction-witch-julia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :3 Przeczytałam prolog i tak sobie myślę " O Mój Boże. To jest świetne!" Więc prologiem powaliłaś mnie na kolana.
    Zaczęłaś pisać w narracji trzecioosobowej i sądzę, że to będzie o wiele lepsze niż narracja pierwszoosobowa, bo nie będziesz musiała zmieniać perspektyw, a ja za tym nie przepadam za bardzo. Po za tym wnioskuję, że dobrze c idzie. Według mnie pisanie w trzeciej osobie jest o wiele łatwiejsze niż w pierwszej, mimo wszystkich spekulacji. Wiem, że sobie poradzisz.
    Pierwszy rozdział zaskoczył mnie bardziej niż prolog. Przeniosłaś się o dwa lata w przód. Następny szok "Ona jest w domu dziecka". Kolejny szok " Ona nie mówi". I w ogóle postrzegam ją teraz inaczej niż w prologu i nie wiem czy to dobrze czy źle. Najpierw muszę ją dobrze poznać. Zastanawiam się teraz co zrobisz żeby ona się spotkała z Harry'm, bo spotka się z nim prawda?
    Nie ulega wątpliwości, że masz ogromny talent. Piszesz naprawdę świetnie. I tak w ogóle już ze śmiałością mogę stwierdzić, że to opowiadanie zapowiada się wspaniale i szczerze podoba mi się bardziej niż Twoje poprzednie. A tamto też było niczego sobie.
    Ech... wspaniale by było z tobą pisać opowiadanie :)
    Więc znalazłam nowe wspaniałe opowiadanie, które zaliczam do rankingu moich ulubionych :)
    Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo chyba zwariuję ;D

    Pozdrawiam
    Majka ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuu . ^^
    Ja to jestem szczerze zachwycona jedyneczką .;p
    Dasz szybko dwójeczkę .? ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. heeej!
    Zbierałam się bym przeczytać coś Twojego i w końcu jest. Czytam Prolog i nie mogę wyjść z podziwu. Jedyneczkę pochłonęłam z prędkością światła i co myślę? O mój Boże! To jest świetne!
    Dziewczyno! Gdzieś Ty się nauczyła tak pisać?? Jestem absolutnie zachwycona tym opowiadaniem!
    Boże.... Kolejna zdolna osóbka do kolekcji! Może dajesz jakieś lekcje lub coś w tym stylu? Potrzebowałabym od Ciebie kilku porządnych lekcji bo nie dorastam Ci do pięt a bardzo bym chciała choć w połowie być tak dobra jak Ty....
    Jestem zachwycona i oczywiście będę śledzić tego bloga na bieżąco!
    Dziękuję za stworzenie czegoś tak pięknego.
    Kocham, Magda:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem od wielkim wrażeniem, trafiłam na twojego bloga przypadkiem i po pierwszym rozdziale wywnioskowałam że piszesz niesamowicie.! :D
    Na pewno będę częstym gościem. ;)
    To z jaką lekkością piszesz mnie przeraża. x D
    Umiesz wczuć się w daną chwilę, świetnie opisujesz postacie i jej ... emocje.? Chyba można to tak nazwać. :)
    To co spotkało Raven pewnie będzie miało wpływ na jej przyszłość. :))
    Zobaczymy w następnych rozdziałach. :P
    A więc czekam na cd. ;**
    Zapraszam do mnie również opowiadanie o
    1D. :D
    http://jedno-serce-tysiace-problemow.blogspot.com/
    Mam nadzieję że zaobserwujesz i będziesz komentować. :)

    SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU.!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak inne czytelniczki jestem w ogromnym szoku!
    Jeden rozdział, a tyle już wiadomo!
    Świetnie to wszystko opisujesz!
    Cudny blog tak jak i poprzedni! :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. te zdjęcie mnie rozwala, siedzę i się śmieje :D To tak na marginesie, a teraz przechodze do rozdziału :P Prolog to wspomnienie sprzed dwóch lat... Pozostają pytania co ona robi w tym ośrodku, co się stało z jej rodzicami, dlaczego ona nie mówi i gdzie jest Harry???? O jeju... Powiem Ci, że mnie porządnie zaskoczyłaś :) Ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa rzecz jasna :P Widzę, że zmieniłaś styl pisania :P Podoba mi się on zarówno jak twój poprzedni. Dodałam się do obserwatorów no i cóż, czekam na następny !!!
    Buziaki, Hania :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział jak i sam pomysł na bloga jest hm ... WYJĄTKOWY <333
    Główna bohaterka nic nie mówi ? Tego się nie spodziewałam :D Przeczytałam już naprawdę wiele blogów i nie sądziłam, że jakiś jeszcze mnie zaskoczy, ale Twój pomysł na tego bloga jest tak oryginalny, że aż mnie zaskoczył :D Sama jestem przez to w szoku, więc jestem w podwójnym szoku :)
    Tylko tak dalej ^^ Rozdział rewelacyjny :) Mam nadzieje, że Harry spotka swoją dawną miłość/przyjaciółkę :*
    Czekam na nn ;D

    +Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mesteś moim miszczem.! Ale ja już Ci to mówiłam na żywo ;**
    pisz dalej i nie przestawaj *_*




    pozdrawiam ;3
    http://kaaaroooo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. jeeeju, rozdział wspaniały <3
    prolog spodobał mi się nie powiem, ale kiedy przeczytałam 1 rozdział O.o
    szok, naprawdę! ale pozytywnie! zapowiada się bardzo ciekawie no i niesamowicie oryginalny pomysł na opowiadanie<3
    do tego ta piosenka, ach taka klimatyczna... uwielbiam ją *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. O matulu .. Jejku, to opowiadanie jest zdecydowanie jedyne w swoim rodzaju, mimo faktu, że są dopiero dwa rozdziały. Ja skapnęłam się, że prolog musiał być jakimś odstępie czasowym, ale po tym, że pluszak, którego Harry dla niej wygrał, był już jakiś .. nie wiem .. starszy? Przynajmniej ja tak to sobie wyobraziłam :D
    Kurczę, jestem jeszcze jeden rozdział do tyłu, więc pędzę nadrabiać, bo się wkręciłam! :)
    Zapraszam :

    http://my-new-best-friends-1d.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział ... Raven się odezwała ... WoW.
    Myślałam ,że się spotkają , ale ty znowu mnie zaskoczyłaś . Po prostu uwielbiam twój blog.
    Czekam na NEXT'a.
    Pozdrowionka i zdrówka w te zimne zimowe dni.
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział.WoW...Ona się odezwała...SzoK!!!
    Rozdział jest super.Wiedziałam ,wiedziałam...Ja po prostu wiedziałam ,że oni się nie spotkają.Według mnie powinnaś poczekać jeszcze na ich spotkanie i na to ,żeby Raven swobodnie rozmawiała,trochę nudne by było opowiadanie gdyby wszystko od razu się ułożyło i to w jednym rozdziale.Fajnie by było jednak ,żebyś wprowadzała jakoś Harrego w opowiadanie.Ogółem to bardzo mi się podoba twój blog. Jest cudowny,wspaniały i co tam jeszcze najlepsze.Czytam "Blue Butterfly" i nie myślałam ,że tak wspaniale piszesz takie...smutne(?) opowiadanie.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Czekam.
    Pozdrawiam,ściskam i całuję :3:3

    Oczywiście zdrówka jeszcze :*****

    OdpowiedzUsuń
  16. wspaniały ^^
    to opowiadanie urzekło mnie :)
    dlatego idę czytać dalej <3
    Całujee Lolaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. ale się cieszę, że Cię poleciła :O
    pierwszy raz podoba mi się opis jakiegoś zjawiska :o
    w tylu książkach i opowiadaniach jakie przeczytałam nie było równie ciekawego opisu czegoś takiego jak kurz widoczny w promieniach słońca :o
    zakochałam się w tym <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Heja, po przeczytaniu tego rozdziału utwierdzam się w myślach z prologu. Twoje opowiadanie jest świetne, a mnie jest strasznie trudno zadowolić.
    Biorę się za czytanie dalszych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń